To nie jest przewodnik turystyczny po Namibii, a poradnik dla osób, które chcą z tego kraju przywieźć piękne fotografie. Z tego artykułu dowiecie się co i jak warto fotografować w Namibii, jak się przygotować na wyprawę fotograficzną do tego afrykańskiego kraju, a także gdzie znaleźć najładniejsze plenery Namibii.
Namibia – fotograficzna kraina marzeń
Dlaczego akurat ten afrykański kraj jest szczególnie atrakcyjny fotograficznie? W jednym miejscu (choć “miejsce” to ma obszar ponaddwukrotnie większy od Polski) mamy bogactwo tematów. Są fantastyczne pejzaże – najwyższe na świecie wydmy, słynne Wybrzeże Szkieletów, drugi największy na świecie kanion. Czeka olbrzymi park narodowy Etosza, gdzie na wyciągnięcie ręki będziemy mieli słonie, żyrafy, nosorożce, setki antylop. Po drodze można spotkać przedstawicieli tak malowniczych plemion jak Himba czy Herero. Nawet miłośnicy historycznej architektury będą zadowoleni po sesji wśród XIX-wiecznych niemieckich willi, jakich sporo w tej byłej bismarckowskiej kolonii. Jest więc mnóstwo okazji do fotografowania bajecznych krajobrazów, dziesiątek dzikich zwierząt w ich naturalnym środowisku, a także tak niezwykłych miejsc jak górnicze miasteczko duchów. Nic więc dziwnego, że Namibia to fotograficzna kraina marzeń.
Co więcej, Namibia jest krajem bezpiecznym, jak na afrykańskie standardy. Suchy, pustynny klimat sprawia, że zagrożenie chorobami tropikalnymi jest minimalne, a malaria występuje (bardziej teoretycznie niż jako faktyczne zagrożenie) jedynie na północy, przy granicy z Angolą. Infrastruktura jest niezła, główne drogi przyzwoitej jakości, a hotele i restauracje w miejscach odwiedzanych przez turystów trzymają porządny, europejski standard. Namibia nazywana jest “Niemcami Afryki” nie tylko z powodu mrocznej przeszłości z przełomu XIX i XX wieku, ale także za sprawą nietypowej dla tego kontynentu solidności i punktualności.
Najlepsze plenery Namibii
Takim kraju jak Namibia znalezienie ciekawego miejsca nie stanowi trudności, ale kilka lokacji to pozycje obowiązkowe dla każdego fotografa. Oto lista miejsc, dla których warto wybrać się na fotowyprawę do Namibii:
Najwyższe na świecie wydmy koło Sossusvlei
Piaskowe giganty mierzące po 300 metrów wysokości! Częstym celem wspinaczek jest Wydma 45 (Diune 45) mierząca 80 metrów wysokości, ale spragnieni wysokości wybierają wejście na mierzącą około 350 metrów wysokości Big Daddy. Choć na którąś z wydm warto wejść, aby móc fotografować z góry krajobraz o wschodzie lub zachodzie słońca, to te piaszczyste góry świetnie wyglądają też z dołu. Warto zwracać uwagę na rosnące u ich podnóży drzewa – będą stanowiły doskonały kontrapunkt dla piaszczystej ściany w tle i pomogą pokazać skalę i rzeczywistą wielkość wydm. Warto przed wyjazdem przeczytać nasz poradnik fotografowania na pustyni.
Martwy las Deadvlei
Wśród słynnych wydm, u stóp olbrzymiej diuny Big Daddy, znajduje się płaska niecka, w której od kilkuset lat stoją martwe drzewa. Kiedyś było tu bagnisko, ale wyschło, a drzewa skamieniały tworząc fantastyczny plener fotograficzny. Koniecznie trzeba tu przyjechać na wschód słońca, gdy wychodzące zza wydmy poranne światło stopniowo schodzi po zboczach ograniczających Deadvlei od zachodu. Najbardziej magiczne momenty to czas, gdy część scenerii jest jeszcze skryta w cieniu, ale tłem jest już jasno oświetlony piasek.
O poranku tłumów na Deadvlei nie ma, ale też nie ma co liczyć, że będziemy całkiem sami. Na szczęście to dość rozległy teren, a większość odwiedzających nie wchodzi między martwe drzewa, tylko wspina się na pobliską imponująco wysoką wydmę Big Daddy.
Park narodowy Etosza
Pozycja absolutnie obowiązkowa i jeden z powodów, dla którego Namibia to fotograficzna kraina marzeń. Na wyciągnięcie ręki są słonie, nosorożce, żyrafy, zebry, setki antylop, a przy odrobinie szczęścia – także lwy. Wszystko to w naturalnym środowisku, wśród półpustynnych krajobrazów. Rezerwat Etosza to ponad 22 tysiące kilometrów kwadratowych, więc warto tutaj spędzić kilka dni. Na jego terenie jest kilka obozów oferujących nocleg i wyżywienie, można więc robić sesje o wschodzie i zachodzie słońca, a później jeszcze zdążyć wrócić na śniadanie (lub kolację). Przy samych (bezpiecznie ogrodzonych) obozach są zresztą często oczka wodne, do których po zmroku przychodzą zwierzęta – wystarczy więc chwilę posiedzieć na ławeczce, aby móc fotografować słonia, szakale, antylopy gnu czy co tam się akurat trafi. Ruch przy wodopoju jest często spory. Ponieważ park Etosza to spory obszar, warto poświęcić na ten region kilka dni i zrobić sobie nocleg w więcej niż jednym campie – żeby móc odwiedzić inne zakątki tego rezerwatu i dać sobie szansę na inne ujęcia.
Kolmanskop – miasteczko duchów
Opuszczone prawie sto lat temu miasteczko górnicze z wolna jest zasypywane przez piasek. Póki jeszcze nie zostało całkiem zasypane, koniecznie trzeba tam zrobić sesję fotograficzną! O poranku bardzo częste są tam mgły od pobliskiego oceanu, które nadają opuszczonym budynkom dodatkową nutę grozy. Mgła, jakkolwiek bardzo fotogeniczna, stwarza dodatkowe wyzwanie dla fotografów, bo sprzęt fotograficzny szybko pokrywa się warstwą wilgoci. Warto przygotować ściereczkę, którą przetrzemy od czasu do czasu aparat. Wstęp do Kolmanskop jest płatny – bilety można kupić w pobliskim Luderitz, gdzie też można zjeść i przenocować. Nie jest to miejsce, które zalecałby każdy przewodnik turystyczny po Namibii, ale dla fotografa to punkt obowiązkowy!
Himba, Herero i inni mieszkańcy Namibii
Namibia to kraina marzeń nie tylko dla miłośników krajobrazów, ale też zwolennicy portretów będą mieli tutaj co robić. O tytuł ikonicznych przedstawicieli lokalnych mieszkańców rywalizują szczepy Himba i Herero. Co ciekawe, są one spokrewnione (Himba wyodrębnili się z Herero dopiero na początku XX wieku), ale sposób ubierania się mają diametralnie różny. Kobiety Herero słynne są z efektownych wiktoriańskich sukni i kapeluszy przypominających w kształcie krowie rogi. Nie mniej charakterystyczne przedstawicielki ludu Himba noszą skórzane spódnice, a skórę i włosy pokrywają mazią z mieszaniny popiołu i ochry. Zarówno Himba, jak i Herero można spotkać w północnej części Namibii, głównie w okolicy miasta Opuwo. O ile Himba mają swoje wioski, o tyle Herero łatwiej spotkać przy drogach, gdzie często ze straganów sprzedają własne wyroby. Od kobiet Herero wystarczy coś kupić, żeby uzyskać zgodę na fotografowanie, wejście do wioski Himba wymaga natomiast negocjacji i opłaty – najlepiej w żywności (ryż, olej itp.), które warto wcześniej kupić w supermarkecie.
Pozostałe atrakcje fotograficznej krainy marzeń
Unikatowych tematów fotograficznych jest znacznie więcej, choć te powyżej są najbardziej znane i trudno wyobrazić sobie wyprawę fotograficzną do Namibii, która pominęłaby któreś z tych miejsc. Jeśli już tam będziemy, warto zajrzeć w jeszcze kilka miejsc.
Kanion rzeki Rybnej. Największy na ziemi po amerykańskim Wielkim Kanionie, ale zdecydowanie mniej znany i rzadziej odwiedzany. Widoki są nie mniej efektowne, zwłaszcza późnym popołudniem lub zaraz po wschodzie słońca. Kanion Fish River znajduje się na południu Namibii, blisko granicy z RPA.
Las drzew kołczanowych. Niezwykłe rośliny można spotkać tylko w Namibii i RPA, np. w lesie kołczanowym na południu Namibii, gdzie znaleźć można także proste noclegi. Nazwa drzew pochodzi od faktycznie wyrabianych przez miejscowe ludy kołczanów na strzały z wydrążonych gałęzi. Bardziej znane pod angielską nazwą quiver trees świetnie nadają się na pierwszy plan przy fotografowaniu rozgwieżdżonego namibijskiego nieba.
Plac zabaw gigantów (ang. Giant’s Playground albo Devil’s Playground) – leżące niedaleko lasu drzew kołczanowych rumowisko głazów, które wyglądają, jakby ktoś z nich układał dla zabawy różne konstrukcje. Ten ktoś musiałby być całkiem silny, bo głazy są ogromne, stąd nazwa podejrzewająca o tę aktywność giganta lub diabła.
Wybrzeże Szkieletów. Przez wieki północne wybrzeże Namibii pochłonęło tysiące statków i owiane było złowrogą sławą “bramy do piekieł”. Dla fotografa Wybrzeże Szkieletów oferuje sporo atrakcji – przede wszystkim niezwykły widok wydm schodzących do morza, szczególnie malowniczych w trakcie bardzo częstych tam mgieł. Można także natrafić na rdzewiejące wraki statków – najnowsze pochodzą z połowy XX wieku!
Kolonia fok przy Cape Cross. Jedna z największych na świecie kolonii uchatki karłowatej znajduje się nieco na południe od słynnego Wybrzeża Szkieletów. Można tam spotkać stado liczące dziesiątki tysięcy zwierząt, do którego można podejść blisko, nawet bardzo blisko… Na szczęście można też podejść bezpiecznie, bo przez plażę, na której leży (i pełza) wiele tych zwierząt, poprowadzono pomost. Teleobiektyw nie jest więc niezbędny, a niekiedy wręcz przyda się obiektyw szerokokątny!
Bajeczne formacje skalne Spitzkoppe. Sam szczyt ze względu na kształt bywa nazywany “Matterhornem Afryki” – nie ma sensu na niego się wdrapywać, wystarczająco spektakularnie wygląda o wschodzie czy zachodzie słońca z dołu. W okolicy jest sporo ciekawie zerodowanych formacji skalnych – są efektowne skalne łuki czy głazy w kształcie olbrzymich kul. Okolice Spitzkoppe to świetny plener zarówno na poranną jak i wieczorną sesję, ale także na nocną fotografię gwiazd, na przykład spod jednego ze skalnych łuków. Ponieważ płaskowyż, z którego wyrasta góra Spitzkoppe, znajduje się na wysokości ponad 1000 metrów nad poziomem morza, to powietrze jest suche i przejrzyste – warunki do astrofotografii przeważnie są wyborne!
Farma gepardów. Właściciel zbiera ranne i chore gepardy, dla których udostępnił swoją farmę. Kilka tych pięknych kotów jest na tyle oswojonych, że chodzą po podwórku. I jak to koty – w ramach sympatii potrafią wylizać gościa. Można też wziąć udział w dokarmianiu tych bardziej dziki gepardów; bezpiecznie, z paki półciężarówki. Wizyta na farmie gepardów jest płatna – z turystów utrzymuje się właściciel i jego kilkanaście gepardów.
Waterberg. Wyskakujący nad równinę masywny płaskowyż. W drodze na górę można liczyć na bardzo kolorowe skały, a na szczycie warto zaczekać na zachód słońca. Można tam też spotkać dik-diki – najmniejsze antylopy, nieco większe od królika.
Sprzęt fotograficzny na fotowyprawę do Namibii
Czas przejść do doboru aparatu fotograficznego, obiektywów i dodatków – bez tego nasz przewodnik turystyczny po Namibii byłby niepełny. Z pewnością trzeba zabrać spory zapas kart pamięci. Dużo… oznacza więcej, niż się spodziewacie, bo np. podczas fotografowania zwierząt często używa się trybu seryjnego, a wówczas karty pamięci zapełniają się błyskawicznie. Dla sesji o wschodzie i zachodzie słońca, a także na nocne plenery pod gwiazdami bardzo przydatny będzie statyw. Przydatny zakres obiektywów to od obiektywów szerokich i ultraszerokich (sprawdzą się przy fotografowaniu krajobrazów, ale też wnętrz domów w Kolmanskop), przez średnie zoomy, aż po teleobiektywy – czyli standardowy zestaw fotografa krajobrazowego. Te najdłuższe ogniskowe będą użyteczne nie tylko podczas safari w parku narodowym Etosza, ale też przy robieniu zdjęć krajobrazowych, np. ze szczytu wydm. W większości wypadków wystarczą obiektywy do 200-300 milimetrów. Nawet w parku Etosza rzadko będzie potrzebny większy zasięg, bo można liczyć na to, że zwierzęta będą naprawdę blisko. Dłuższe teleobiektywy – 400 mm i więcej – będą najbardziej przydatne nie przy robieniu zdjęć słoni czy nosorożców, ale gdy zechcemy fotografować ptaki, których w Namibii też nie brakuje. Z pewnością natomiast warto zabrać szeroki i w miarę jasny obiektyw pod kątem fotografowania gwiazd.
Jeden aparat fotograficzny czy dwa aparaty?
Na ważny wyjazd fotograficzny, zwłaszcza daleki i kosztowny, zawsze warto zabrać dwa aparaty fotograficzne. Nieszczęścia się zdarzają, nawet jeśli przestrzega się zasad bezpiecznego fotografowania, to sprzęt może się zepsuć sam z siebie, bez winy użytkownika. Wówczas albo ma się backup, albo nie ma się zdjęć.
W Namibii jest jeszcze dodatkowy powód, aby zabrać dwa aparaty. Podczas safari w Etoszy zdarzają się sytuacje, gdy zwierzęta podchodzą blisko. Często na tyle blisko, że pole widzenia teleobiektywu jest zbyt wąskie. Można zmienić obiektyw na szerszy, ale niekiedy oznacza to stratę okazji do uchwycenia niezwykłej, trwającej tylko chwilę sytuacji. Zdecydowanie wygodniejsze jest zastosowanie dwóch aparatów: jednego z teleobiektywem, drugiego zaś ze standardowym zoomem 24-70 mm, 24-105 mm lub o podobnym zakresie.
Kolejny argument za dwoma aparatami to obecność pyłu w powietrzu, zwłaszcza jeśli jedziemy w porze suchej. Zmniejszenie liczby zmian obiektywów zredukuje ilość zanieczyszczeń, jakie mogą się dostać do wnętrza aparatu. Choć ta kwestia nie jest wcale jednoznaczna, o czym piszę poniżej, ale dla wielu osób to może być raczej kwestia spokoju ducha niż faktycznego zwiększania bezpieczeństwa sprzętu.
Prąd w Namibii
Zdecydowanie wskazane jest zabranie takiej liczby akumulatorów, aby starczyło na co najmniej dwa dni intensywnego fotografowania. W lodge’ach jest dostęp do prądu, na campach z kolei rozmieszczone są słupki z gniazdkami, do których można podpiąć ładowarki, jednak zdarzają się przerwy i zakłócenia w dostawach prądu. Ponadto jeśli trafimy na bardziej popularny turystycznie miesiąc (lub choćby tylko popularniejszy camp), to możemy nie znaleźć wolnego gniazdka na żadnym słupku na terenie obozu. Z pewnością warto zabrać ze sobą rozgałęźnik (“złodziejkę”), żeby do wolnego gniazdka podłączyć ładowarki do akumulatorów aparatu, telefonu, drona, latarki i co tam jeszcze zabraliśmy.
Jeszcze co do wtyczek. Owszem, w Namibii stosuje się brytyjski typ gniazdek, ale… to nie takie gniazdka, jakie znamy z Wielkiej Brytanii! To typ, który wyszedł z użycia na początku XX wieku. Nie ma sensu przywozić przejściówek, które sprawdzają się na terenie Wielkiej Brytanii – w Namibii nie będą pasować. Zamiast tego można odpowiednią przejściówkę z wtyczek europejskich kupić w dowolnym supermarkecie. Są łatwo dostępne i kosztują kilkanaście złotych.
Jak ubrać się (i aparat) na fotowyprawę do Namibii
Z pewnością w południe będzie ciepło albo nawet bardzo ciepło, ale rano może być bardzo chłodno. Szczególnie blisko wybrzeża Atlantyku można zmarznąć o poranku, bo wrażenie chłodu będzie pogłębiała duża wilgotność (zwłaszcza jeśli trafi się mgła znad oceanu). Na takie plenery (na Wybrzeżu Szkieletów, w Kolmanskop czy przy fokach z Cape Cross) warto nie tylko ciepło się ubrać, ale też mieć kurtkę przeciwdeszczową. Nie dla ochrony przed deszczem, ale przed dużą wilgotnością, która będzie się skraplać na ubraniu. Trzeba się liczyć z tym, że będzie się też skraplać na statywie i aparacie, dobrze jest więc mieć przy sobie mały ręcznik i chusteczki do wycierania sprzętu. Raczej nam jednak w takiej sytuacji nie pomoże pokrowiec przeciwdeszczowy na aparat, bo przed skraplaniem się wody on nie chroni. Trzeba po prostu przygotować się na częste przecieranie aparatu i obiektywu. Wilgoć z oceanicznej mgły to większe zagrożenie dla żywotności aparatu fotograficznego niż drugi z potencjalnych problemów: piasek.
W głębi kraju, zwłaszcza w porze suchej, może dać się we znaki pył i piasek. Zdarzają się burze piaskowe i pyłowe – jak ta na zdjęciu powyżej. Dla samego aparatu nie jest to duże zagrożenie – piasek i pył są suche, nie przykleją się do matrycy i przedmuchanie wnętrza aparatu gruszką usunie “pamiątki z podróży”. Bardziej trzeba uważać na obiektywy – pył może dostać się między pierścienie, a później przy silnym i szybkim obrocie spowodować zatarcie mechanizmu zmiany ogniskowej czy ostrości. W plenerze w takich warunkach trzeba unikać gwałtownego kręcenia pierścieniami, często zdmuchiwać piasek i… cieszyć się okazją do nietypowych ujęć.
Namibia – fotograficzny raj
Namibia to kraj tysiąca tematów. Plenery urzekną pejzażystów, mnóstwo radości będą mieli portreciści, na świetne ujęcia mogą liczyć miłośnicy astrofotografii, coś dla siebie znajdą nawet pasjonaci fotografowania opuszczonych miejsc. Fotowyprawa do Namibii nie musi się wiązać też z jakimś trampingiem czy wyrzeczeniami. W większości miejsc dostępne są wygodne lodge, gdzie serwowane są dania kuchni zarówno międzynarodowej, jak i lokalne specjały. Niezłe drogi, dobra infrastruktura, wysoki jak na Afrykę poziom bezpieczeństwa sprawiają, że fotografowanie tych miejsc nie wymaga umiejętności i determinacji Beara Gryllsa.
Polecamy też obejrzenie naszej rozmowy o fotografowaniu z Namibii – więcej fotografii i komentarzy do miejsc opisanych w tym artykule.
napisz komentarz