Przed wykonaniem zdjęcia zastanawiamy się, czy scena nie jest zbyt kontrastowa, potem podkręcamy kontrast albo się nim martwimy – kontrast w fotografii wydaje się grać znaczącą rolę. Ale co to właściwie jest, skąd się bierze i czy powinno być powodem zmartwień, czy radości?
Najogólniej rzecz ujmując, kontrast to różnica pomiędzy różnymi fragmentami – a na niższym poziomie, pikselami – danego obrazu. Im większe różnice, tym większy kontrast; to wydaje się oczywiste. Pytanie tylko, jak go kontrolować? I jaki właściwie cel mamy osiągnąć – tudzież po czym poznać, czy już został osiągnięty? Zanim dojdziemy do odpowiedzi na te pytania, zacznijmy od paru podstawowych informacji.
Kontrast jest ładny
Po pierwsze warto wiedzieć, że generalnie obrazy – w tym i fotografie – podobają się ludziom bardziej, gdy mają lepszy kontrast. To samo ujęcie będzie odbierane jako ładniejsze, gdy będzie bardziej kontrastowe. Gdy więc chcemy, by nasze zdjęcia były bardziej popularne, należy zadbać o ich tonalność. Sukcesu to wprawdzie nie gwarantuje, ale może go ułatwić. Trzeba tylko uważać, żeby nie przedobrzyć. Przesadny kontrast w fotografii to taki, który prowadzi do obcięcia kanałów, a idąc dalej – do wypaleń i zaczernień. Taki nie wpływa pozytywnie na odbiór ujęcia. Korygując, należałoby więc doprowadzić do stanu, w którym na zdjęciu są piksele o wszystkich wartościach: od 0 do 255, ale te o wartościach skrajnych są nieliczne. Nie ma się zresztą co obawiać przeoczenia ich: placki wypaleń czy obcięcia kanału są doskonale widoczne. Niestety.
Bywa jednak, że histogram wskazuje prawidłowy kontrast, czyli taki gdzie wartości pikseli zajmują płynnie cały wykres od czerni do bieli, a fotografia i tak wydaje się mdła i nieefektowna. Dlaczego? Ano z tego powodu, że istnieją różne rodzaje kontrastu. Niektóre z nich są bardziej dyskretne niż inne, więc nie rzucają się tak bardzo w oczy, ale gdy ich nie ma, brak ten jest odczuwalny. Istnieją trzy podstawowe rodzaje kontrastu w fotografii: kontrast jasności, barwy i nasycenia.
Kontrast jasności
Zwykle gdy omawiamy kontrast w fotografii, mamy na myśli jego szczególną postać, jaką jest kontrast jasności. Polega on oczywiście na tym, że piksele obrazka różnią się pomiędzy sobą właśnie jasnością. Jego matematyczną reprezentację możemy zobaczyć na histogramie luminancji: im szerszy wykres, tym większy kontrast. Warto sobie przy okazji uświadomić, że luminancja to nie to samo co kanał ogólny RGB, wyświetlany w niektórych programach (i w aparatach). Ten drugi nie określa stopni jasności, tylko wartości uśrednione kanałów czerwonego, zielonego i niebieskiego.
Kanał jasności obrazka możemy zobaczyć, gdy przekonwertujemy go z RGB w taki tryb, który oddziela jasność od koloru. Są to HSL (Hue-Saturation-Luminance, czyli barwa-nasycenie-luminancja) albo LAB (luminancja i dwa kanały barwne; oznaczenia A i B są umowne). Kontrast jasności rzeczywiście jest podstawowy: trudno uzyskać obrazek, który będzie się podobał, mając jednocześnie wąski wykres jasności. Istnieją wprawdzie takie, ale są na tyle rzadkie, że można je traktować jak wyjątek potwierdzający regułę. Z drugiej strony, dobrze poprowadzony kontrast jasności sam wystarczy do uatrakcyjnienia ujęcia – przykładem są fotografie monochromatyczne.
Kontrast jasności: analiza
Na powyższej fotografii prawie cały kontrast, a co za tym idzie ładunek szczegółów, pochodzi z kanału jasności L, który jest jedynym naprawdę wyrazistym. Kanał barwy H (po lewej) jest niemal pozbawiony struktury, co oznacza że odcień na całym obrazku jest równy. Kanał nasycenia S (środkowy) ma właściwie tylko dwa odcienie: trochę bardziej nasycone części karoserii pokryte farbą i trochę mniej nasycone chromowania.
Takie naturalnie monochromatyczne sceny nieczęsto się zdarzają. Są to doskonałe motywy do przekształcenia na czarno-białe: skoro i tak nie mamy prawie żadnego kontrastu barwy i tylko minimalny kontrast nasycenia, nic nie tracimy rezygnując z nich. Kontrast jasności jest pożądany właściwie w każdym rodzaju fotografii, oprócz niektórych pejzaży: zamglonych oraz takich, gdzie zależy nam na pokazaniu blasku. W obu tych przypadkach głębokie cienie zepsułyby nastrój.
RGB a luminancja
Sytuacja typowa dla obrazków o intensywnych barwach: kanał ogólny RGB (po lewej) wygląda zupełnie inaczej, niż kanał jasności (po prawej). Dobrze jest wiedzieć o tym, nim przystąpimy do korekcji takiego zdjęcia. Kontrast najlepiej jest podnosić tam, gdzie na histogramie widzimy „górki”; niestety, każdy z kanałów RGB ma tutaj swój szczyt gdzie indziej, więc jeśli zależy nam na kontraście jasności, lepiej się posiłkować histogramem luminancji (Luminosity).
Kontrast barwy
Barwny kontrast w fotografii jest mniej oczywisty, ale gdy uświadomimy sobie jego istnienie, nauczymy się go oceniać i wykorzystywać. Opisywany jest na kanale H (Hue, czyli barwa). Kanał ten określa, jak bardzo odcienie różnią się między sobą. Przyjmuje on wartości od 0 do 360 stopni, ale skrajne wartości oznaczają… taki sam kolor, a mianowicie czerwony. Aby zrozumieć, które barwy są kontrastujące, trzeba się odwołać do znanego i publikowanego już wielokrotnie koła barw. Najsilniej kontrastują te barwy, które na kole są naprzeciwko siebie: żółty i niebieski, zielony i fioletowy, czerwony i cyjan…
Kontrast barwy nie jest absolutnie niezbędny do uzyskania obrazka wywołującego pozytywne wrażenie, ale bardzo pomaga. Tęczowe barwy same w sobie wystarczą, by przyciągnąć wzrok potencjalnego widza. Gdy rezygnujemy z kontrastu barwy, tworząc fotografie jednolite pod względem odcienia, musimy lepiej zadbać o pozostałe rodzaje kontrastu.
Kontrast barwy: analiza
Nietypowa sytuacja: kontrast jasności jest słaby, a cały sens sceny kryje się w kanale barwy (H) – jest nim różnica między ciepłym, pomarańczowym murem a różowym motorkiem. Nasycenie jest dość równe na całej scenie, a jednocześnie niezbyt wysokie – tylko na tyle, żeby kontrast barwy został podkreślony. Nadmierne podniesienie nasycenia pogrzebałoby tę fotografię. Gdyby wszystko było bardzo jaskrawe, brak kontrastu nasycenia zniwelowałby szczegóły na murze. Nie wspominając już o przykrości związanej z patrzeniem na duże plamy przesyconych barw. Kontrast barwy gra też szczególną rolę w fotografii krajobrazowej: zielone drzewa, błękitne niebo, czerwone dachy domów – to przepis na zdjęcie, które na pewno wzbudzi pozytywne emocje. Zapewne dlatego tak właśnie wyglądają reklamy domów na sprzedaż…
Kontrast nasycenia
Kontrast nasycenia jest specyficzny. Dodaje obrazom plastyczności, do spółki z kontrastem barwy nadaje zdjęciom nastrój, a przy tym… wcale nie jest konieczny, ale gdy jest maksymalny, wywołuje piorunujące wrażenie.
Nasycenie jest najmniejsze na obszarach neutralnych, największe – na bardzo jaskrawych. Największy kontrast nasycenia występuje na czarno-białych zdjęciach z jednym bardzo kolorowym elementem. Prawda, że robią wrażenie? Co ciekawe, całkowity brak kontrastu nasycenia może być bardzo ładny albo zupełnie okropny: fotografie monochromatyczne nie mają go wcale, a są jak najbardziej akceptowalne, podczas gdy maksymalne nasycenie na całym obrazku wywołuje nieprzyjemne reakcje wzrokowe.
„Zwykły” kontrast nasycenia, czyli stopniowe przejścia od elementów szarych do barwnych, oprócz rozróżniania obiektów pełni jeszcze inne role. To, co mniej nasycone, wydaje się bardziej odległe – obiekty o nierównym nasyceniu zyskują więc optycznie trzeci wymiar. Elementy o intensywnych barwach wydają się z kolei istotniejsze, przyciągają uwagę. W ten sposób kontrast nasycenia rzeźbi trójwymiarowość sceny, uplastyczniając ją i prowadząc wzrok widza od elementów pierwszoplanowych do tła.
Kontrast nasycenia: analiza
Ciekawy przypadek: fotografia, której szczegóły są podkreślane przez różnice nasycenia. Prawie cała jest szara z żółtawym odcieniem, nawet roślinność nieśmiało czepiająca się skał nie wyłamuje się z zielono-żółto-szarej konwencji . Wysokie nasycenie głównego motywu podkreśla jego ważność i przyciąga wzrok. Spojrzenie na fragmenty kanałów HSL pozwala zauważyć jeszcze jedno: fakturę skał widzimy w dużej części dzięki różnicom nasycenia (S), podczas gdy różnice jasności (fragment L) są stosunkowo niewielkie. Wniosek? W zdjęciach takich jak to nie należy zbytnio podnosić nasycenia, bo… spłaszczy się teksturę. Teraz osoba w żółtej kurtce wręcz „wyskakuje” ze zdjęcia. Gdyby wszystkie elementy były jednakowo jaskrawe, nie byłoby wiadomo na czym oprzeć wzrok. Kontrast nasycenia gra też ważną rolę w takich fotografiach, w których kompozycji istotna jest przestrzeń – są to na przykład pejzaże z perspektywą powietrzną, ale też kompozycje przedmiotów i martwa natura, która dzięki niemu zyskuje trójwymiarowość. Jaskrawy pierwszy plan, sprane tło – tak buduje się przestrzeń.
W ogóle i w szczególe
Niezależnie od wymienionych wyżej rodzajów kontrastu w fotografii, można jeszcze wyróżnić jego dwie istotne odmiany: ogólny i miejscowy. Ten pierwszy oznacza całkowitą rozpiętość tonalną zdjęcia, drugi – różnice na małych obszarach. Wyobraźmy sobie na przykład gradient od czerni do bieli oraz wąskie, czarno-białe paseczki.
Kontrast ogólny obu figur będzie taki sam, ale miejscowy jest na paseczkach o wiele wyższy, niż na gradiencie. W rezultacie ogólne postrzeganie kontrastowości obu figur jest zupełnie różne. Jaki z tego wniosek dla fotografa?
Gdy tony na zdjęciu obejmują już całe możliwe spektrum, czyli został osiągnięty maksymalny kontrast ogólny, a obrazek i tak wydaje się mdły, można jeszcze próbować podnieść kontrast miejscowy. Nadaje się on doskonale do podkreślania tekstur i wzorów. „Efekt HDR” polega właśnie przede wszystkim na podnoszeniu kontrastu miejscowego. Fotografie takie wydają się bardziej dramatyczne, wręcz drapieżne, podczas gdy niski miejscowy kontrast wprowadza wrażenie spokoju, a czasem monotonii.
Jak już wspomniałam wcześniej, ludziom bardziej się podobają fotografie o mocniejszym kontraście; jeśli jednak chodzi o kontrast miejscowy, trzeba dobrze go wyważyć, by nastrój zdjęcia dobrze współgrał z jego zawartością i z zamierzeniami autora.
Kontrast ogólny i miejscowy
Te dwie fotografie różnią się tylko kontrastem miejscowym, który został na prawej z nich radykalnie podniesiony. Lewa jest „zwykła” – o prawidłowym kontraście ogólnym i bynajmniej nie zmiękczana. Prawda, że różnica wywieranego wrażenia jest ogromna? Żeby uzyskać tego typu efekt, kontrast miejscowy można podnosić na różne sposoby: korzystając z mapowania tonów w programach do HDR, z filtrów takich jak Retinex w GIMP-ie albo Clarify (Wyrazistość) w Photoshopie czy Paint Shopie Pro, można też wykorzystać popularny filtr wyostrzający USM przy nietypowych parametrach: dużym promieniu i małej sile efektu.
Ostrość jest kontrastem
Kontrast fotografii, a konkretnie jego odmiana miejscowa, ma wpływ na kwestię bardzo ważną: ostrość. Zdjęcie blade ma duże szanse zostać uznane za nieostre – słusznie czy nie. Dlaczego tak się dzieje?
Ostrość jest z natury subiektywna. Zdjęcie jest ostre, gdy się takie wydaje. A kiedy się takie wydaje? To oczywiste: gdy ma wyraziste kontury. A wyraziste kontury, co już mniej oczywiste, wynikają z występowania na nich wysokiego kontrastu miejscowego. Krawędź jest więc postrzegana jako ostra, gdy różnica pikseli po obu jej stronach jest duża. Zjawisko to jest wykorzystywane przez najbardziej popularny mechanizm wyostrzania: USM (Unsharp Mask, po polsku określenia są różne: Maska wyostrzająca, Maskowanie nieostrości, Wzmocnienie i inne). USM rozjaśnia i przyciemnia piksele po obu stronach krawędzi, dzięki czemu wydaje się ona ostrzejsza. Jeśli przesadzimy z filtrem, otrzymamy białe i czarne obwódki – bardzo kontrastowe, więc ostre, ale i bardzo sztuczne.
Pozytywny wniosek z tego akapitu jest taki, że zanim odrzucimy fotografię jako nieostrą, warto podnieść jej kontrast. Może się wtedy okazać, że jest całkiem akceptowalna.
Skąd brać kontrast w fotografii
Jeśli ktoś czytając ten nagłówek pomyśli sobie, że kontrast bierze się z programów podnoszących kontrast, to tak jakby pomyślał, że mleko pochodzi ze sklepu. Owszem, krzywe, poziomy i USM się przydają, ale o podstawę, od której cały kontrast w fotografii pochodzi, trzeba zadbać znacznie wcześniej. Taką podstawą jest mianowicie oświetlenie sceny. Im bardziej rozproszone światło, tym mniejsze kontrasty znajdą się na fotografii. Skrajnym przykładem są zdjęcia robione we mgle, które są z natury niskokontrastowe właśnie z powodu dużego rozproszenia i przytłumienia słonecznych promieni. Ostre światło daje w rezultacie wysoki kontrast. W zasadzie to dobrze, ale jest pewne ale: im ostrzejsze światło, tym bardziej musimy zwracać uwagę na kierunek jego padania, bo od niego zależy, jak te silne kontrasty się rozłożą. Dlatego właśnie dla uzyskania optymalnego kontrastu najlepsze jest niskie światło poranka lub wieczoru, którego źródło fotograf ma lekko z boku. Cienie ładnie wówczas podkreślają kontury, nie tworząc jednocześnie na zdjęciu wielkich, ciemnych plam pod obiektami. Na kierunek światła trzeba też koniecznie zwracać uwagę przy komponowaniu sztucznego oświetlenia. Nie wystarczy, by było jasno; trzeba jeszcze zwrócić uwagę, na ile blaski i cienie rzeźbią scenę, a na ile… przeszkadzają w jej oddaniu. Im ostrzejsze światło, tym większy kontrast i tym istotniejszy jest rozkład cieni. Źle przebiegające granice cieni mogą nawet przytłumić główny temat, więc uwaga na nie!
Kontrast w fotografii a oświetlenie
To zamkowe okno zostało sfotografowane dwa razy w odstępie kilku minut: raz świeciło słońce, za drugim razem zasłoniła je chmura. Zastosowano ten sam aparat, ten sam obiektyw, ogniskową i przysłonę, a nawet tego samego fotografa. Powiększone fragmenty kolumienki pokazują różnicę: lewy, pochodzący ze „słonecznego” ujęcia, wydaje się bardziej ostry:
Trzeba się dobrze przyjrzeć, by zauważyć, że to złudzenie: ostrość rozumiana jako szerokość krawędzi jest tak naprawdę taka sama, tylko kontrast mniejszy. Wystarczyłoby podnieść kontrast „zachmurzonego” zdjęcia, by uzyskać wrażenie takiej samej ostrości. Słońce odjęło pracy edytorowi. Taka sama ostrość nie znaczy jednak jeszcze, że zdjęcie byłoby takie samo; ostrych, rzeźbiących fasadę cieni nie dorobimy tak łatwo. Warto więc jednak poczekać na dobre światło.
O pożytkach z czarnego kota
Co zrobić, by obraz złożony z jaskrawych barw wydał się jeszcze bardziej kolorowy? Malarze wiedzą to od dawna: dodać trochę czerni. Na pozór jest to paradoks, ale czarna plama sprawia, że pozostałe barwy fotografii wydają się bardziej nasycone, głębsze, po prostu ładniejsze. Rozważania na temat kontrastu w fotografii pomagają ten paradoks zrozumieć: czerń jest krańcem spektrum jednocześnie na dwóch kanałach: jasności i nasycenia. Jednym, nawet niewielkim elementem podnosimy więc od razu dwa rodzaje kontrastu. Dlatego właśnie pluszowa kanapa jest bardziej czerwona, gdy leży na niej czarny kot. Z tego samego powodu też warto, by zdjęcia miały cienie – niezbyt rozległe, ale takie prawdziwie głębokie, czarne. Przesadne „wyciąganie” cieni, dążące do uwydatnienia szczegółów w najgłębszym kącie, fatalnie wpływa na kontrast ujęcia. Wprawdzie będzie na nim więcej widać, ale ogólne wrażenie jest gorsze.
Czerń pomaga
Czarna, żeliwna latarnia doskonale wpływa na nastrojowość jesiennego parku – nie tylko dlatego, że jest odpowiednio nostalgiczna, ale przede wszystkim ze względu na kontrast, który wprowadza. Liście są jaskrawe, ale ich kontrastowość jest słaba. Tymczasem czerń latarni dobrze się odcina na wszystkich trzech kanałach, dodając za jednym zamachem wszystkie trzy rodzaje kontrastu:
Urok zdjęć niskokontrastowych
Kontrast w fotografii trzeba maksymalizować – to już wiemy, ale co ze zdjęciami i scenami, które są niskokontrastowe z natury? Las we mgle, jasne mury miast Południa na tle bladego nieba, wschód słońca nad morzem – gdy maksymalnie podniesiemy kontrast, takie ujęcia zupełnie stracą swój charakter. Kto nie wierzy, niech wypróbuje Autopoziomy na mglistym, jesiennym ujęciu! Na czym właściwie polega ich urok? Przecież takie niekontrastowe nie powinny się podobać…
Czar pochodzi tutaj z dwóch źródeł. Pierwsze jest psychologiczne: fotografie z rozmysłem zaplanowane jako niskokontrastowe są nieczęsto spotykane. Jako takie, wzbudzają większe zainteresowanie, niż gdyby były powszechne. Druga kwestia odnosi się znowu do teorii jasności, barwy i nasycenia. Gdy takie „blade”, ale ładne zdjęcie drzew we mgle rozbijemy na kanały HSL, cóż zobaczymy? O dziwo, zobaczymy całkiem sporo. Okazuje się, że wprawdzie na żadnym z kanałów kontrast nie jest – i nie powinien być – maksymalny, ale na każdym jest dobrze widoczny. Zmieniają się barwy – od zielonkawej kory do bladożółtych liści, zmienia się nasycenie od szarości i bieli tła do bardziej wyrazistych kolorów na pierwszym planie, zmienia się też oczywiście jasność, choć ani w połowie tak bardzo jak na zdjęciach zrobionych przy „zwykłej”, słonecznej pogodzie. Rozpatrywany pojedynczo, żaden z trzech rodzajów kontrastu istniejących na takim zdjęciu nie byłby wystarczający. Jeśli jednak wszystkie trzy zmusimy do współgrania przy tworzeniu kompozycji, tak by jedne elementy zostały podkreślone, a inne odsunięte w tło, to kontrast okaże się w zupełności wystarczający.
Fotografie niskokontrastowe
Trudno nazwać powyższe ujęcie kontrastowym, ale jednak przyciąga ono wzrok. Dzieje się tak dlatego, że kontrasty barwy, nasycenia i jasności współgrają ze sobą – każdy z nich z osobna jest co najwyżej średni, ale wszystkie trzy razem tworzą nastrojową fotografię. Gdyby jednego z nich brakło, zdjęcie byłoby po prostu blade. Tego typu kontrasty – niewysokie, ale wszystkich rodzajów – oprócz ujęć we mgle są też właściwe na przykład dla portretów. Twarz nie może być ani jaskrawa, ani nie może jej się specjalnie zmieniać odcień, a i silne różnice jasności na skórze nie wyglądają zdrowo. Z każdego kontrastu po troszku, a portret będzie plastyczny.
Poprawiamy kontrast w fotografii
Światło owszem, jest kwestią bardzo istotną w budowaniu kontrastu, ale i tak w końcu przejdziemy do komputera, by nadać fotografii ostateczny szlif. Gdy chcemy podnosić kontrast, w zależności od programu i własnej wiedzy mamy do dyspozycji różne metody: suwaki jasności i kontrastu, poziomy, krzywe, a czasem jeszcze bardziej skomplikowane narzędzia. Jeśli wybierzemy krzywe, a warto to zrobić, mamy jeszcze dodatkowy wybór: korekcja na kanale ogólnym RGB, czy na każdym z kanałów osobno?
Zakładam, że korekcji dokonujemy w przestrzeni RGB, w której zwykle zapisywane są fotografie. Kanał ogólny RGB nie jest tożsamy z kanałem jasności. Objawia się to nie tylko różnicami w histogramie – przeważnie zresztą niewielkimi – ale przede wszystkim różnicą w efektach obróbki. Gdyby podnieść kontrast na kanale jasności, barwy i stopień nasycenia zdjęcia pozostałyby bez zmian. W przestrzeni RGB nie jest to możliwe. Zmieniając kontrast, zmieniamy jednocześnie kolory. Nie należy się tym przerażać, a raczej wykorzystać do swoich celów.
Pracując z kontrastem na kanale ogólnym, zmieniamy barwy, ale nie mamy na to wpływu. Warto więc nauczyć się korzystać z pojedynczych kanałów RGB (jak – tego można się dowiedzieć np. z mojego e-booka o edycji w Photoshopie). Możemy wówczas na przykład ocieplić światła, ochładzając cienie – co poprawi kontrast barwy. Możemy też doprowadzić wybrane obszary do neutralności kolorystycznej (jednakowe wartości RGB), a inne będą jaskrawe (duże różnice R, G i B), poprawiając kontrast nasycenia. Najważniejszym argumentem za potrójną korekcją R, G i B jest jednak fakt, że uzyskujemy wówczas potrójną poprawę kontrastu! Na każdym z tych kanałów możemy bowiem stromiznę krzywej – czyli obszar o zwiększonym kontraście – ustawić tam, gdzie będzie to najbardziej korzystne dla danego koloru, spłaszczając krzywą na obszarach nieistotnych. Kontrast barwy i nasycenia poprawi się „przy okazji”, bez specjalnych intencji ze strony edytora.
Kontrast w fotografii na kanałach RGB
Po ustaleniu punktów bieli i czerni, mamy jeszcze spore pole do popisu w tonach średnich. Na kanale czerwonym zwiększamy więc kontrast pomiędzy górami (dużo czerwonego) a niebem (mało czerwonego), na zielonym – pomiędzy jasnymi a ciemnymi partiami drzew, a na niebieskim – znowu pomiędzy górami a niebem, ale tym razem odwrotnie: więcej błękitu na niebie, mniej na górach. W praktyce wygląda to tak, że wybieramy krzywą dla kanału, powiedzmy, czerwonego (R). Kliknięciem odpowiedniego miejsca na zdjęciu, na przykład środka nieba, tworzymy punkt na krzywej (w Photoshopie z przytrzymanym klawiszem [Ctrl]). Jako że czerwieni ma tam być mniej, przesuwamy ten punkt w dół. Drugi punkt tworzymy na środku nasłonecznionego stoku góry i przesuwamy go w górę. Przy pozostałych kanałach postępujemy analogicznie.
Jeśli przy okazji otrzymamy nienaturalne kolory, oznacza to przeważnie, że na którymś z kanałów kontrast podnieśliśmy zbyt mocno. Jak widać, krzywe na poszczególnych kanałach mają różny kształt, a zdjęcie zyskało wszystkie trzy rodzaje kontrastu.
Ostrożnie z tym kontrastem
W ferworze poprawiania zdjęć, by były one jak najbardziej kolorowe, śliczne i rzucające się w oczy, niektórzy zwiększają wszystkie rodzaje kontrastu najbardziej jak się tylko da. Stosując nieopatrznie metodę „jaskrawość na maksa”, podnoszą kontrast barwy, jednocześnie nieświadomie obniżając kontrast nasycenia. W efekcie wzrok widza szybko wyłapuje taką fotografię wśród stosu innych, ale… równie szybko ucieka od niej z przerażeniem. Obraz złożony z samych jaskrawych barw jest dla oczu męczący. W budowaniu kontrastu trzeba być rozważnym: duży kontrast w fotografii jest postrzegany jako ładniejszy niż mały oraz wpływa na plastykę obrazu, więc warto do niego dążyć. Z drugiej strony, warto się zastanowić, które z odmian kontrastu będą dla danego zdjęcia najlepsze, a która, być może, szkodliwa. Najbardziej bezpieczny jest kontrast jasności – rzadko się zdarzają ujęcia, które można nim popsuć. Najbardziej nieintuicyjny z kolei to kontrast nasycenia: podnosząc nasycenie na całym ujęciu, obniżamy jego kontrast… czy to nie dziwne? Gdy sobie jednak uświadomimy takie i inne pułapki kontrastu w fotografii, nauczymy się z niego optymalnie korzystać.
[…] stonowanego? Albo tu bardziej rozjaśnić, a ówdzie jednak przyciemnić? Może poczytać trochę o kontraście i zastosować tę wiedzę na zdjęciach, które wcześniej nie do końca nas zadowalały? Jeśli […]