Po co dron dla fotografa krajobrazów, skoro do niedawna wszystkim wystarczał aparat fotograficzny i statyw? Wystarczał, bo… mało kto mógł sobie pozwolić na coś więcej. A przecież fotografowano z samolotów i helikopterów, tylko była to bardzo droga zabawa dla nielicznych.
Ale nie myślmy o helikopterach, tylko o sytuacjach, gdy chciałeś podnieść aparat wyżej, niż sięgał statyw. Tak na 4 metry, a czasem z 10, może 15 metrów byłoby optymalne, żeby uchwycić coś, czego z dołu nie widać. Noszenie ze sobą w plener 10-metrowej drabiny byłoby nieco kłopotliwe, tymczasem dron zajmuje mniej więcej tyle miejsca, co jeden obiektyw.
Po co dron dla fotografa krajobrazów – 4 powody
Są 4 powody, aby używać drona, jeśli naszą pasją są pejzaże. Niektóre z nich są oczywiste, o innych dowiedzielibyśmy się dopiero z praktyki.
1. Niektóre miejsca lepiej wyglądają z góry
Tak, jak znana i często fotografowana kępa cyprysów w Toskanii. Z dołu też wygląda bardzo dobrze, ale dopiero po podniesieniu aparatu na 20-30 metrów widać, że cienie powtarzają kształt kępy.
Rzeki warkoczowe na Islandii to następny dobry przykład na sytuacje, gdy dron dla fotografa krajobrazów okazuje się bardzo przydatny. Z dołu można się jedynie domyślać, że łachy piasku i wijące się między nimi strumienie tworzą ciekawy wzór, ale jak to będzie wyglądać? Trzeba po prostu polecieć i zobaczyć.
2. Niektórych miejsc nie da się sfotografować z ziemi
Nie wszędzie da się wejść, nie każda perspektywa jest dostępna, gdy jesteśmy ograniczeni do aparatu i statywu. Dotyczy to w dużej części morskich krajobrazów, gdzie niekiedy należałoby wejść kilkadziesiąt metrów w morze… Tak jest w przypadku otwierającej artykuł fotografii z jednej plaż na Fuerteventurze, ale też na ujęciu prezentowanej wyżej skały Drangarnir na Wyspach Owczych powyżej. Podniesienie punktu widzenia o kilkadziesiąt metrów to dodatkowy bonus, którego nie uzyskalibyśmy, robiąc tego typu zdjęcie z łódki.
Są też miejsca zbyt oddalone od brzegu, by dało się do nich podejść, jak ta latarnia morska w Bretanii. Tutaj nawet najdłuższy teleobiektyw by nie pomógł i to nie tylko dlatego, że latarnia była dobrze ponad kilometr od brzegu. Teleobiektyw spłaszczyłby perspektywę, proporcje byłyby zupełnie inne niż tutaj, gdzie był odpowiednik pełnoklatkowej ogniskowej 24 mm. Już nie mówiąc o tym, że tutaj wybrzeże było po lewej stronie, a nie z tyłu, więc takiego ujęcia z brzegu nie dałoby się zrobić niezależnie od obiektywu.
3. Z powietrza jest bezpieczniej
W wielu sytuacjach dron dla fotografa krajobrazów daje większe bezpieczeństwo osobiste niż bardziej tradycyjne techniki fotograficzne. W grudniu 2022 El Bufadero na jednej z Wysp Kanaryjskich wyrzucał wodę tak intensywnie, że kilkoro uczestników fotowyprawy (w tym autor tego artykułu) zostało oblanych, próbując podejść na kilka metrów do skalnej dziury. Z bezpiecznego dystansu, z użyciem drona, groźnego Bufadero fotografowało się znacznie bardziej komfortowo.
Często zamiast ryzykować zbliżanie się do urwiska, bezpieczniej i wygodniej jest posłać drona, jak przy tym ostańcu Old Man of Stoer w północnej Szkocji (nie mylić z Old Man of Storr, który jest zupełnie inną iglicą na wyspie Skye). Śliskie kamienie, strome urwiska, grząskie mokradła – to wszystko tereny idealne, by posłać tam drona. Czy zdjęcia z drona będą lepsze niż z aparatu – to zależy, ale z pewnością fotograf będzie bezpieczniejszy!
4. Gdy po prostu nie wiesz, co jest dalej
Dron też pozwala zaoszczędzić czas i energię. Zamiast pracowicie gdzieś się wspinać lub pokonywać wąwóz, można wysłać maszynę i za jej pomocą zobaczyć, czy warto dalej iść. Można też się zdziwić, gdy okaże się, że zagajnik zasłania całkiem ciekawą scenerię. W Holandii od wioski na wodzie oddzielał mnie szpaler drzew i trochę krzaków. Z drogi zupełnie nie było widać, jaka perełka jest ledwie sto metrów dalej.
3 ograniczenia fotografowania dronem
Nie da się ukryć, że dron nie jest aż tak uniwersalny jak tradycyjny aparat fotograficzny. Jest cała grupa sytuacji, gdy z drona nie skorzystamy. Warto je mieć na uwadze.
1. Miejsca zakazane dla dronów
Oczywiście nie wolno latać dronami pobliżu lotnisk, baz wojskowych czy szpitali. Parki narodowe to też obszar, gdzie loty są zakazane (choć można uzyskać indywidualne zezwolenie – powyżej właśnie fotografia z parku narodowego Vatnajokull wykonana po uzyskaniu takiego zezwolenia). Warto się dowiedzieć, jak legalnie latać dronem w Polsce. Przepisy w Europie są podobne, natomiast poza Europą jest… różnie. Są kraje, gdzie loty są zupełnie zakazane, a także takie, gdzie należy przejść dość skomplikowaną i czasem kosztowną procedurę uzyskania pozwolenia na loty. Warto sprawdzić jak to jest w kraju, do którego się wybieramy – np. w artykule “Latanie dronem za granicą”.
2. W deszczu – nie polatasz
Da się bezpiecznie fotografować w deszczu, natomiast użycie drona podczas ulewy jest bardzo ryzykowne. Ze względów konstrukcyjnych (chłodzenie!) dron ma otwory prowadzące bezpośrednio do silników i akumulatora. Jeśli dostanie się tam woda, grozi to zwarciem i katastrofą lotniczą. To samo odnosi się do lotów w trakcie intensywnych opadów śniegu. Wprawdzie w internecie można znaleźć wiele filmów z dronów kręconych w deszczu lub śnieżycy, ale loty w takich warunkach to proszenie się o kłopoty. Zdecydowana większość komercyjnie dostępnych dronów nie jest uszczelniona!
Oczywiście nie należy przesadzać i panicznie lądować, jeśli tylko zacznie się mżawka. Odrobina wilgoci nie spowoduje raczej natychmiastowej awarii, natomiast problemem może stać się jakość zdjęć. Nawet niewielka kropla wody na obiektywie rujnuje ujęcie. Do tego krople na obiektywie mogą się pojawiać nie tylko z powodu deszczu, ale nawet dużej wilgotności. W krajach znanych z deszczowej pogody dron dla fotografa krajobrazów będzie stanowił raczej uzupełnienie ekwipunku niż sprzęt podstawowy. Nie znaczy to jednak, że polatać się nie uda…
Całkiem sporo ujęć zrobiłem w miejscach tak znanych ze złej pogody jak Islandia, Szkocja czy Wyspy Owcze. Z doświadczenia kilku fotowypraw z dronem na Islandię (fotografia znanej góry Kirkjufell powyżej) wychodzi mi, że latać udawało się średnio co drugi dzień. To jednak nie deszcz był największym problemem.
3. Silny wiatr a latanie dronem
W praktyce to silny wiatr jest częściej problemem niż deszcz czy śnieg. Są przecież takie miejsca, gdzie deszcz pada bardzo rzadko, a silne wiatry są bardzo częste. Jednym z takich miejsc jest wyspa Fuerteventura, stanowiąca część Wysp Kanaryjskich – i stamtąd pochodzi zdjęcie otwierające ten artykuł. Wietrzne dni mogą się trafić wszędzie, nawet tam, gdzie na deszcz nie ma szans, jak np. na pustyni Wadi Rum w Jordanii. 🙂
Co się dzieje, gdy wiatr jest zbyt silny? Przede wszystkim zobaczymy ostrzeżenia na ekranie kontrolera. Można je ignorować, ale ryzykujemy, że dron nie będzie w stanie wrócić do nas. Współczesne drony radzą sobie zaskakująco dobrze z wiatrem. Według specyfikacji powinny bezpiecznie latać do prędkości wiatru sięgającej ok. 35 km/h (albo 5 w skali Beauforta) i faktycznie tak jest. Do tego stabilizacja kamery robi cuda i można uzyskać dobrej jakości zdjęcia nawet w solidnej wichurze. Zagrożenie nie polega na tym, że dron z powodu silnego wiatru spadnie, ale że nie będzie w stanie wrócić do punktu startu.
Warto zwrócić uwagę, że nawet niewielki wicherek powoduje, że maksymalna prędkość drona jest różna. Można to zaobserwować na ekranie kontrolera, który potrafi pokazać, że w jedną stronę dron leci z prędkością 10 m/s, a z powrotem – zaledwie 3 m/s, choć ciśniemy drążek sterowy “do dechy”. Przy silnym wietrze może się zdarzyć, że dron nie będzie w ogóle w stanie wrócić, a nawet będzie się oddalał – mimo naszych wysiłków.
Jaki dron dla fotografa krajobrazów
Przy wyborze drona najbardziej istotne są trzy parametry:
– rozmiar matrycy we wbudowanej kamerze
– waga drona
– skuteczny zasięg łączności
Pozostałe parametry można oczywiście brać pod uwagę, ale w praktyce mają drugorzędne znaczenie – przynajmniej dopóki chodzi dron dla fotografa krajobrazów, bo z punktu widzenia filmowca ten ranking może wyglądać inaczej. Poniżej omówię dlaczego akurat te 3 parametry są najważniejsze.
1. rozmiar matrycy we wbudowanej kamerze – większe jest lepsze
Fotografowi chyba nie trzeba tłumaczyć, że rozmiar matrycy ma znaczenie dla jakości obrazu. I nie chodzi tu o liczbę megapikseli, ale o fizyczny rozmiar matrycy. Pierwsze drony miały matrycę rozmiaru 1/2,3 cala, co dawało jakość obrazu jak ze smartfona. Nowsza generacja to już znacznie większe sensory 1/1,3 cala albo nawet matryce formatu 4/3 (czyli takie, jak w bezlusterkowcach system OM) – to już zapewnia jakość zbliżoną do tej, do której jesteśmy przyzwyczajeni, korzystając z lustrzanek czy bezlusterkowców. Są oczywiście drony z większymi matrycami, a nawet takie, które pozwalają zamontować do maszyny latającej pełnoprawny aparat fotograficzny, ale… tu wchodzi w grę drugi istotny parametr.
2. waga drona – lżejsze jest lepsze
Jest poważny powód, aby dron ważył nie więcej niż 1/4 kilograma. Nie chodzi o komfort noszenia ani oszczędność miejsca w plecaku. Po prostu kategoria C0, gdzie mieszczą się drony o masie poniżej 250 gramów, ma najmniej ograniczeń prawnych. Dla kategorii C0 nie trzeba zdawać egzaminu, wystarczy zarejestrować się jako operator. Co więcej, zgodnie z polskimi przepisami w kategorii C0 można latać nad ludźmi, a nawet latać zaledwie 1,5 km od lotniska (choć z ograniczeniem wysokości do 50 metrów). W kategorii C0 mieści się np. seria DJI Mini, z których korzystam (kiedyś pierwszej generacji, czyli DJI Mavic Mini, obecnie z DJI Mini 3).
Wyższe kategorie – C1 (masa do 900 gramów) i C2 (do 4 kg) mają więcej ograniczeń i wymagają poważniejszych uprawnień. Więcej o kategoriach, uprawnieniach i wymogach prawnych w poradniku na blogu ewaipiotr.pl. Niższa waga to nie tylko wygoda, ale mniejsze ryzyko, że oprogramowanie sterujące nie pozwoli nam wystartować. A po cóż dron dla fotografa krajobrazów, który nie może się oderwać od ziemi?
3. skuteczny zasięg łączności – więcej to bezpieczniej
Ostatni z krytycznych parametrów to efektywny zasięg łączności. Starsze generacje dronów korzystały z komunikacji po Wi-Fi. Udawało się wówczas uzyskiwać zasięg w porywach do 300-400 metrów, a po zastosowaniu dodatkowych anten-wzmacniaczy – nieco ponad 600 metrów. To wszystko w terenie otwartym, bez zabudowań, zakłóceń od domowych sieci Wi-FI itp.
Nowsze drony korzystają z łączności radiowej, której deklarowany zasięg to od 6 do 20 kilometrów. To już wystarczy dla każdego prawda? Prawda, ale… W praktyce zasięg jest ograniczany przez przeszkody znajdujące się między operatorem a dronem (drzewa, wzniesienia, budynki), ale także obecność innych dronów w pobliżu, które korzystają z tych samych częstotliwości radiowych, czy wież telewizyjnych lub stacji bazowych GSM. Na zasięg mają też wpływ czynniki, o których możemy nie mieć pojęcia, jak aktywność słoneczna i plamy na słońcu. Lepiej mieć drona o większym maksymalnym zasięgu łączności – nawet jeśli nigdy nie przekroczymy nawet ćwierci maksymalnego dystansu.
4. pozostałe parametry – każdemu według potrzeb (i lęków)
Mocno promowaną funkcją są czujniki wykrywające przeszkody. Może się to wydawać bardzo przydatne, ale w praktyce zapewnia głównie… spokój ducha początkujących. Pamiętajmy, że dron dla fotografa krajobrazów będzie używany głównie w terenie otwartym, a nie w lesie czy między budynkami. W praktyce też lata się raczej wyżej niż niżej i bardziej trzeba uważać na ptaki niż przeszkody naziemne.
Tryby automatyczne (tzw. Master Shots) są przydatne przy filmowaniu. Także obecność regulowanej przysłony (mniejsze drony – seria DJI Mini i DJI Air mają obiektyw o stałej przysłonie) też ma znaczenie głównie dla filmowców, którym pozwala utrzymać optymalny dla rejestracji ruchu czas naświetlania.
Czas pracy na akumulatorach – oczywiście im dłużej, tym lepiej, ale nie warto wybierać drona pod kątem 4-minutowych różnic. Pół godziny lotu – a co najmniej tyle deklarują wszystkie współczesne drony – to naprawdę dużo. Warto natomiast kupić zestaw nie z jednym, ale z trzema wymiennymi akumulatorami.
Co ciekawe, przydaje się funkcja obrotu kamery do pionu. Nie jest to cecha, którą dron dla fotografa krajobrazów musiałby mieć, ale czasem bywa użyteczna. I nie zawsze przycięcie w trakcie obróbki poziomego kadru od pionowego da zadowalający efekt. Powyżej fotografia wąwozu w górach Wietnamu. Zależało mi, żeby dron wisiał pionowo nad drogą, aby ją wizualnie powiększyć, a jednocześnie chciałem w tle mieć szczyty górskie i niebo. Przy kadrze poziomym pole widzenia było za małe – musiałbym odlecieć dalej od zygzaka drogi albo zrezygnować z górnej części kadru.
Parametrem, który nie będzie miał znaczenia, dopóki nie wybierzemy się w naprawdę wysokie góry, jest maksymalny pułap startu. Dla mniejszych dronów to 4000 metrów nad poziomem morza, co może nie wystarczyć np. w Peru, o Himalajach nie wspominając. Mavic 3 tymczasem może startować do wysokości 6000 metrów.
Dron dla fotografa krajobrazów – końcowe uwagi
Warto mieć świadomość, że dron dla fotografa krajobrazów może być tylko uzupełnieniem klasycznego sprzętu fotograficznego. Aparatem na statywie zrobimy zdjęcia praktycznie wszędzie – z dronem nie będzie takiego komfortu i trzeba się z tym pogodzić. Niemniej choć jest to narzędzie z ograniczeniami, to daje potężne możliwości kreacyjne, praktycznie nie mając alternatywy.
Świat z góry wygląda inaczej i wiele scenerii bardzo zyskuje na podniesieniu perspektywy. Miejsca banalne i opatrzone zyskują na urodzie, a nawet pozornie nieciekawe scenerie z góry mogą sporo zyskać, gdy ujawnią się ciekawe linie i kształty.
W tej chwili dron dla fotografa krajobrazów to koszt i rozmiar jednego niezbyt długiego obiektywu, obsługa nie jest trudna, a przepisy nie są restrykcyjne. Warto oczywiście wykupić ubezpieczenie OC dla operatora drona i sprawdzić dostępne opcje sterowania. I to tyle, jeśli chodzi o potencjalne wymówki, żeby nie zaczynać przygody z fotografowaniem z powietrza. Drążki w dłonie i do góry! 🙂
A dla inspiracji zapraszam do autorskiego projektu Świat z drona.
napisz komentarz