Fotografie wykonane w podczerwieni wyglądają niezwykle, nieziemsko i całkiem inaczej niż zwykłe zdjęcia. Dlaczego tak się dzieje, a co ważniejsze – jak samemu robić zdjęcia w podczerwieni, czym je robić i co powinniśmy wiedzieć, żeby uzyskać efektowne fotografie?
Infrared – niewidzialny kolor
Powszechnie wiadomo, że jest siedem kolorów tęczy: fioletowy, indygo, niebieski, zielony, żółty, pomarańczowy i czerwony. Możemy je nawet czasem zobaczyć. A właściwie, to tylko te możemy zobaczyć… oraz wszystkie barwy pośrednie, oczywiście. Przyjmujemy na wiarę, że poniżej fioletowego jest ultrafiolet – nie widzimy go, ale nas opala, a to już jakiś dowód na istnienie. Sądząc po dotkniętej nim skórze, ultrafiolet musi mieć kolor czerwonoróżowy, przechodzący z czasem w brązowy. A jaki jest kolor podczerwieni?
W przeciwieństwie do ultrafioletu, podczerwień daje się fotografować aparatem cyfrowym, więc właściwie powinno się na zdjęciu dać zobaczyć, jakie ma kolory – i czy w ogóle można tu mówić o kolorach w liczbie mnogiej. Tylko że cyfrówki to straszne kłamczuchy. Trójkolorowe matryce, filtry, wreszcie balans bieli – ten ostatni szczególnie! – sprawiają, że kolory na zdjęciach mogą być takie, jak w rzeczywistości albo takie, jak chce fotograf. Albo, oczywiście, dowolne barwy pośrednie. No i w ogóle dowolne. I w tym jest optymistyczna odpowiedź na pytanie o kolory podczerwieni: mogą być takie, jakie uznamy za stosowne.
Podczerwień nie musi być czarno-biała!
Najczęściej zdjęcia podczerwone prezentuje się w formie czarno-białej i taka też jest w większości nasza podczerwona galeria. Jeśli na aparacie zamontowano filtr odcinający światło widzialne z dużym zapasem (830 nm), zdjęcie prosto z aparatu jest od razu monochromatyczne: czarno-białe lub czerwono-białe, zależy czy ustawiono balans bieli na trawę czy nie. Ale to nie wyczerpuje możliwości pokazywania kolorów podczerwonego świata. Filtry odcinające światło widzialne w okolicy 700 nm (najpopularniejsze) zarejestrują też trochę koloru, ale zupełnie innego, niż to co widzimy oczami. Niebo będzie rude, trawa biała, a niektóre rzeczy nawet niebieskie – na przykład goreteksowe ubrania albo obiekty pomalowane farbą zawierającą ultramarynę. Taką kolorystykę można zachować albo zmienić przez mieszanie kanałów tak, że niebo będzie na powrót niebieskie. Zdjęcie powyżej to właśnie przykład takiego twórczego podejścia do koloru w podczerwieni: kanały czerwony i niebieski zostały zamienione. Ten pomarańczowy blask to flara – przed obróbką była niebieska. Zdjęcie poniżej z fotowyprawy do Toskanii to kolor taki jak z aparatu: ciepłe niebo, biała zieleń. Rzecz jasna, możliwe są też przeróżne inne operacje na kolorach; balans bieli w parze z mieszaniem kanałów daje prawie nieograniczone kombinacje. Co ciekawe, niektóre zdjęcia aż się proszą o usunięcie koloru, a inne wyglądają lepiej w kolorze – takim czy innym. No i można też połączyć barwy zdjęcia podczerwonego i normalnego, ale o tym to już kiedy indziej.
Czym robić zdjęcia w podczerwieni
Do robienia zdjęć w podczerwieni najwygodniejszy jest… cyfrowy aparat fotograficzny specjalnie przerobiony do takiej fotografii. Dlaczego powinien być przerobiony i czy nie można fotografować zwykłym, jedynie z nakręconym filtrem podczerwonym? W zasadzie można, jest jednak kilka “ale”:
- Aparat powinien być stary, najlepiej z początku fotografii cyfrowej, gdy stosowano jeszcze matryce CCD, a nie CMOS. Matryce CCD (jak w Nikonie D60 i D70, Minolcie 5D i 7D) są znacznie bardziej wrażliwe na światło podczerwone niż współczesne matryce CMOS. Z nowymi cyfrówkami mimo wszelkich możliwych zabiegów efekt podczerwony może być bardzo słaby!
- Potrzebujemy nie tylko specjalnego, nakręcanego na obiektyw filtra do fotografii podczerwonej, ale także statywu, bo nawet w słoneczny dzień czas naświetlania będzie długi – sięgający nawet 30 sekund.
- Długi czas naświetlania zawęża nam tematykę: pejzaże czy architekturę możemy fotografować, ale już portrety raczej nam nie wyjdą (kto wytrzyma pozowanie bez ruchu przez pół minuty?!).
Tych wszystkich utrudnień nie ma, gdy korzystamy z aparatu, z którego matrycy usunięto filtr blokujący IR, a zamiast tego zamontowano filtr blokujący światło widzialne. W efekcie możemy nim robić zdjęcia z ręki, a krótkie czasy naświetlania powodują, że wiatr nie wpływa na ostrość drzew i traw (co jest problematyczne przy aparatach nieprzerobionych i używanych do rejestrowania podczerwieni za pomocą nakręcanego filtra IR). Można też robić zdjęcia scen bardzo dynamicznych, jak na fotografii poniżej (wykonanej kompaktem przerobionym na podczerwień).
Gdzie przerobić aparat na podczerwień i ile to kosztuje
Przeróbką aparatów na podczerwień zajmuje się firma IR Studio z Wrocławia. Aparat należy wysłać i po kilku-kilkunastu dniach otrzyma się go z powrotem w wersji do fotografii IR. Oprócz modyfikacji filtra na matrycy firma ustawia balans bieli oraz koryguje autofokus do pracy w świetle podczerwonym. Składając zamówienie należy się zdecydować na rodzaj filtra. Jak można sobie obejrzeć na stronie IR Studio, do wyboru są filtry blokujące światło w różnej części widma – ja wybrałem wersję “Red”, czyli 695 nm. Zostawia on “resztki” koloru, które da się zamienić np. w niebieskie niebo – nie trzeba się więc ograniczać do zdjęć czarno-białych, choć oczywiście nie ma problemu z uzyskaniem i takich wariantów ujęć.
Jak łatwo sprawdzić w cenniku na stronie IR Studio – przeróbka kosztuje od 1500 do 2000 zł (za przeróbkę na podczerwień aparatu pełnoklatkowego).
Filtry polaryzacyjne i neutralne szare w fotografii podczerwonej
Przy fotografowaniu w podczerwieni nie tylko uzyskuje się zdjęcia, które trzeba edytować w dziwny sposób (o czym niżej), ale też właściwości optyki stają się… nieco inne. Najprościej jest z filtrami: szare nie działają wcale. Dokładnie tak: filtry szare w fotografii podczerwonej są przezroczyste i wcale nie wydłużają czasu naświetlania. Nie znam sposobu wydłużenia czasu ekspozycji przy zdjęciach podczerwonych innego niż operowanie przysłoną. Nawiasem – tak samo przezroczyste są okulary przeciwsłoneczne, więc ludzie w takich okularach wyglądają, jakby mieli ogromne okulary korekcyjne.
Filtry polaryzacyjne działają, ale efekt jest nieco inny niż przy normalnej fotografii. Przede wszystkim dają efekt, jakby zdjęcie było zrobione nie z użyciem aparatu wyposażonego w filtr typu „Red”, ale typu „Black”. No, prawie tak wygląda. W każdym razie znika prawie zupełnie kolor, który można wykorzystać do zamiany kanałów i uzyskania np. niebieskiego nieba, za to uzyskuje się mocniejszy kontrast. Polaryzować czy nie polaryzować? Odpowiedź zależy, czy lubimy podczerwone zdjęcia z niebieskim niebem, czy wolimy jednolicie czarno-białe. W tym ostatnim przypadku – polaryzować. A jak się nie ma pewności – robić po dwa zdjęcia.
Po lewej zdjęcie spolaryzowane, po prawej – bez polaryzacji
Obiektywy dla fotografii w podczerwieni
Obiektywy w świetle IR to jeszcze ciekawsza historia, choć niekoniecznie przyjemna. Powłoki przeciwodblaskowe – nie działają. Jeśli jesteśmy dumnymi posiadaczami obiektywu, który świetnie sobie radzi przy zdjęciach pod światło, to użycie go do zdjęć podczerwonych może rozczarować. Kontrast spadnie na pysk, za to pojawią się ogromne plamy flar. Dlaczego tak jest? Pewnie z tego samego powodu, dla którego nie działają filtry szare – wszelkie powłoki są projektowane pod kątem zachowania w widzialnym paśmie światła. O ile nowoczesne obiektywy pozwalają śmiało i bezkarnie fotografować pod światło, to jednak przy zdjęciach podczerwonych zdecydowanie lepiej mieć słońce poza kadrem. No chyba, że celem jest uzyskanie flary.
Zdjęcie zrobione z użyciem obiektywu Canon EF-S 10-22/3.5-4.5 – bardzo dobry obiektyw o wyrównanej ostrości kadrów w świetle widzialnym, w podczerwieni daje bardzo miękkie rogi obrazu.
To jeszcze nie koniec atrakcji. Powłoki powłokami, ale w podczerwieni spada ostrość. Spada w niektórych obiektywach, w innych nie. A w jeszcze innych spada gdzieniegdzie, za to całkiem na pysk. Konkretnie i na przykładach: Canon EF 24-70/4L IS USM to „żyleta” zarówno w paśmie widzialnym, jak i „infrared”. Sigma 10-20/4-5.6 jest w podczerwieni wyraźnie gorsza niż przy normalnych zdjęciach, ale efekt nadal jest użyteczny, a spadek ostrości dotyczy całego kadru. Za to Canon EF-S 10-22/3.5-4.5 to dramat: o ile normalnie trudno zdjęcia zrobione tym obiektywem odróżnić od zdjęć z Sigmy 10-20, to w podczerwieni rogi kadru są zupełnie mydlane. Wyjaśnienie, dlaczego tak się dzieje, to pewnie temat na doktorat z optyki, ale wniosek jest jednoznaczny: trzeba samemu się przekonać, jak dany obiektyw będzie się sprawował przy fotografii podczerwonej. To, że „szkło” jest normalnie świetne, wcale nie oznacza, że w takiej specyficznej fotografii będzie równie dobre. I nie powiedzą nam tego żadne testy, bo jak dotąd nie słyszałem, żeby ktokolwiek testował obiektywy pod kątem fotografii podczerwonej.
Ekspozycja i autofokus w podczerwieni
W zasadzie robiąc zdjęcia podczerwone możemy korzystać z automatycznej ekspozycji oferowanej przez aparat, ale potrzebne będą poprawki. Pewnym utrudnieniem może być działanie światłomierza w aparacie, który mierzy światło widzialne (i jasne niebo jest dla niego jasne), podczas gdy rozkład tonów w podczerwieni jest inny (i jasne niebo jest ciemne). Trzeba albo przewidywać tę zmianę akcentów i odpowiednio korygować ekspozycję, albo mierzyć światło w trybie LV, gdzie pomiar następuje na podstawie obrazu zarejestrowanego przez – w tym wypadku przerobioną na podczerwień – matrycę.
Dla światła IR ostrość jest nieco przesunięta – przerobiony aparat powinien uwzględniać tę różnicę. Jeśli mamy wątpliwości lub korzystamy z bardzo płytkiej głębi ostrości, warto wspomóc się powiększeniem w trybie LiveView i ostrzeniem manualnym.
Edycja zdjęć podczerwonych – ograniczenia programów do edycji RAW-ów
Zacząć trzeba od krótkiego wyjaśnienia co do opisywanego narzędzia do edycji plików RAW, bo zapewne nie wszyscy wiedzą, co to jest Digital Photo Pro. Otóż jest to canonowska wywoływarka RAW-ów z Canonów. Daje dobrą jakość obrazu (przynajmniej dopóki korzystamy ze sprzętu Canona, łącznie z obiektywami), ale możliwości manipulacji obrazem ma stosunkowo ograniczone, a interfejs, jak by to łagodnie wyrazić, niecodzienny. Bywają jednak takie sytuacje, gdy DPP jest lepszym wyjściem niż Lightroom, któryw tej sytuacji zupełnie się nie sprawdza.
Ustawiony w aparacie prawidłowo dla takich zdjęć balans bieli (WB użytkownika ustawiony na wzorzec: nasłonecznioną trawę) ma tak skrajne parametry, że nijak nie dałoby się go ustawić inaczej. Skala w Kelwinach zostaje daleko z tyłu, podobnie jak korekcja tinty, ale WB użytkownika działa. Szkopuł w tym, że wywoływarki Adobe nie biorą pod uwagę balansu bieli ustawionego według wzorca w aparacie. I wiecie co? Mają za krótkie suwaczki, żeby ten balans bieli przynajmniej w miarę poprawnie ustawić na komputerze. RAW-y zdjęć podczerwonych wyświetlają się więc jako pomarańczowe lub brązowe. Razem z balansem bieli obrywa się też szczegółowości zdjęć, bo jednak część detali jest widoczna jako różnice barwy (owszem, nawet w podczerwieni), a przy dużym przebarwieniu takie różnice zanikają. W rezultacie dostajemy sytuację paradoksalną: JPEG z aparatu jest lepszy niż RAW wywołany w programie wiodącego producenta oprogramowania graficznego. A DPP, przy wszystkich swoich wadach, ustawienia z aparatu jednak przejmuje i są one punktem wyjścia do dalszych zmian.
Sprawdziłam jeszcze nuworysza w postaci Affinity Photo i tu jest sytuacja ciekawa: RAW wyświetla się domyślnie z kolorami takimi, jak z aparatu, a korekcja balansu bieli jest wyłączona. Jeśli te kolory nam odpowiadają – super. Natomiast jeśli zechcemy je trochę zmienić, to… nie da się, a przynajmniej nie przy użyciu balansu bieli na RAW-ie. Włączenie narzędzia do korekcji balansu bieli powoduje bowiem, że kolory odlatują w kosmos barw – tu też suwaczki są zdecydowanie za krótkie… A z kolei ciotka-przyzwoitka DxO Optics Pro zachowuje się jak rasowa angielska dama: nie zauważa problemu. Sfotografowałeś pomarańczowy świat? Bardzo ładnie młody człowieku, skorygowałam twój pomarańczowy świat. Jest pięknie pomarańczowy.
Wnioski z tych rozważań? Balans bieli normalnych zdjęć można sobie ustawiać na komputerze (choć uważam, że lepiej i tak robić to w aparacie, ale o tym innym razem), ale balans bieli zdjęć podczerwonych obowiązkowo ustawiamy w aparacie, biorąc wzorzec z trawy w słońcu. Jeśli bowiem ustawimy go w aparacie, mamy później różne możliwości: skorzystać z wywoływarki producenta aparatu albo z takiego na przykład Affinity, albo pójść na skróty i posłużyć się gotowym JPEG-iem. Ale jeśli go nie ustawimy w aparacie, to zrobić to później będzie bardzo, bardzo trudno.
Edycja zdjęć podczerwonych – presety
Każde zdjęcie jest inne, każde wymaga indywidualnego podejścia… Ale bywają (choć rzadko) sytuacje, gdy presety, czyli zestawy gotowych ustawień edycyjnych, się przydają. Zdjęcia na ten sam temat, robione w tych samych warunkach, prawdopodobnie będą dobrze wyglądać po takiej samej edycji. A jeśli jeszcze chcemy uzyskać taki sam efekt stylistyczny, to już w ogóle użycie presetu samo się narzuca…
I tak po wielu latach, w trakcie których każde zdjęcie było edytowane indywidualnie od A do Z (albo od Z do E, zależy jak liczyć), zrobiłam sobie wreszcie preseta. Jednego. Do zdjęć podczerwonych, zrobionych aparatem Canon EOS 400D przerobionym na podczerwień z zastosowaniem filtra 695 nm, wykonywanych w słoneczny dzień przy zastosowaniu filtra polaryzacyjnego. Tak, właśnie tak precyzyjne określenie „zdjęć docelowych” jest konieczne. Inny aparat, inny filtr podczerwieni, inny balans bieli albo inne warunki oświetleniowe, pomyłka przy ustalaniu ekspozycji – i cały preset psu na budę się zda.
Póki co jednak, mam swój własny preset, składający się z mieszania kanałów (zamiana niebieskiego z czerwonym) oraz specyficznego ustawienia Krzywych, które wyrównuje przebarwienie trawy wprowadzone w aparacie. Ustawienia te służą do uzyskania zdjęć podczerwonych z intensywnie niebieskim niebem i białą zielenią (jakkolwiek nielogicznie by to nie brzmiało). I to działa; jeśli tylko warunki były te same co na zdjęciu wzorcowym, czyli dużo słońca i polar odpowiednio obrócony.
Plusy takiego podejścia: edycja kolejnych zdjęć idzie naprawdę szybko. Minusy: nie jest optymalna. Mimo wszystko. Mimo maksymalnej powtarzalności warunków i ustawień aparatu, jednorodności podczerwonej stylistyki, wreszcie mimo tego, że osobiście tę edycję zaprogramowałam do własnych założeń. Im większe wahnięcia ekspozycji i/lub oświetlenia sceny, tym dalszy od ideału tonalności jest końcowy wygląd zdjęcia. Przeważnie jest akceptowalne, ale idealne – tylko czasem. Mimo że wiem, jak to działa i czego się spodziewać.
Jak w takim razie podchodzić do presetów ustalanych przez innych ludzi, na podstawie innych zdjęć i warunków oświetleniowych? Można sobie wyobrazić. Automaty edytujące nie są złe… pod warunkiem, że jest do nich podłączona osoba edytująca, która nie aplikuje mechanicznie presetów jak leci, tylko umie je modyfikować w miarę potrzeb. Co, ktoś mówił, że będzie łatwo?
Niebieski kolor na zdjęciach podczerwonych
Pamiętacie żart o czarnych jagodach, które gdy są zielone, to są czerwone, a gdy już są czarne, to są zupełnie niebieskie? Otóż nie tylko one są zaskakująco niebieskie, gdy niebieskie nie są. Kopuły Santorini fotografowane w podczerwieni też są niebieskie, choć właściwie na fotografii podczerwonej ten kolor pojawić się normalnie nie powinien. Powinien się pojawić biały do jasnoszarego na liściach oraz, przy filtrze Red takim jak zamontowany na tej akurat matrycy, ciepłe odcienie nieba i budynków, niezależnie od koloru, na jaki pomalowano te ostatnie. A tu bach: piękny, intensywny niebieski.
Oba zdjęcia powyżej to nie żaden selektywny kolor ani nic w tym rodzaju. Po prostu fotografie podczerwone po lekkiej korekcji kontrastu, żadnego mieszania kanałów czy innych tajemnych hocków. Co spowodowało taki efekt? Nie sam kolor kopuł, bo na przykład drzwi na dolnym zdjęciu na oko wyglądały na ciemnozielone. Za to te drugie drzwi, szare, były w naturze jasnozielone. Po namyśle, konsultacjach i eksperymentach z fotografowaniem farbek i różnych niebieskich obiektów doszliśmy do wniosku, że sprawcą jest prawdopodobnie ultramaryna: pigment dodawany do niektórych farb, ciemnozielonej również. Najwyraźniej odbija ona promienie podczerwone tak dobrze, że efekt aż mija biel i z impetem wpada w błękit. Potrzebne jest do tego ostre słońce oraz coś, co wspaniale odbija podczerwień. Niektóre rośliny dają podobny, choć nie tak intensywny efekt; niebieskie w podczerwieni są też… flary, czyli bezpośrednie błyski światła w obiektywie.
Czy jest coś jaśniejszego od bieli? Owszem, niebieski.
[…] do poczytania o podstawach fotografowania w podczerwieni na Fotezji, a okazją do ćwiczeń i dyskusji będą najbliższe warsztaty „Czarowne Świętokrzyskie” […]