W komponowaniu zdjęć gór najtrudniejsze jest pokazanie ich rozmiaru i monumentalności. Może w tym pomóc światło – jeśli będziemy we właściwym miejscu o właściwej porze i… będziemy mieli szczęście.
Silnie zerodowane Dolomity są bardzo malownicze i nawet mało znane szczyty oraz niezbyt popularne turystycznie rejony mogą stać się świetną scenerią dla atrakcyjnych kadrów. Jak zwykle w przypadku gór, największym wyzwaniem jest pogoda, która powinna być interesująca (dramatyczny układ chmur mile widziany), a jednocześnie potrzebne jest słońce, które oświetli scenę, nadając jej plastyczność. Światło o wschodzie i zachodzie słońca to zawsze spora niewiadoma, a góry jeszcze bardziej komplikują tę kwestię, bo sąsiednie szczyty przesłaniają promienie słońca, gdy znajduje się ono w niskim położeniu. To sprawia, że pewne obszary nigdy nie są oświetlone na początku lub pod koniec dnia. Szykując się do sesji fotograficznej w górach, warto dokładnie obejrzeć mapę, starając się określić (a nawet wyrysować) gdzie mają szanse zaświecić promienie słońca o wschodzie lub zachodzie, a gdzie w sposób nieunikniony będzie zalegał cień. Koniecznie trzeba też ustalić godzinę wschodu słońca oraz długość trwania tzw. złotej godziny.
Miejsce: Dwieście metrów od hotelu w San Vito di Cadore
Zdjęcie pochodzi z porannej sesji fotowyprawy w Dolomity i do Wenecji. Zostało wykonane w odległości zaledwie kilku minut spaceru od centrum miasteczka San Vito di Cadore, które było naszą bazą w Dolomitach.
Czas: wschód słońca w górach
Zdjęcie było zrobione równo godzinę po wschodzie słońca, ale… to są góry. Astronomiczny wschód słońca nic tutaj nie znaczy, bo na pierwsze promienie oświetlające doliny trzeba czekać jeszcze długo. Do tego swoją rolę odegrały chmury, które blokowały i izolowały promienie słoneczne. W efekcie więc pierwsze promienie słońca padły na skalne kolumny dopiero godzinę po formalnym początku dnia.
Kompozycja: Jasne kontra masywne
Problem z kompozycją górskich szczytów polega często na tym, że na zdjęciu góry są wielką, amorficzną masą – tak przytłaczającą, że nawet nie widać ich ogromu. Żeby coś postrzegać jako duże, potrzebna jest skala, czyli pokazanie tuż obok czegoś małego. Tutaj rolę wskaźnika pełni promień światła, który zaakcentował niewielki fragment góry – niewielki, ale przecież po rzeźbie i fakturze widać, że spory!
Niewielki, ale jasny i kontrastowy (także kontrastem barw: żółte na niebieskim) element równoważy ciemny masyw po prawej stronie kadru. Drobny fragment kadru, jeśli tylko jest wyrazisty i zaakcentowany, może w kompozycji balansować przeciwległą bryłę, jeśli ta jest ciemna lub niskokontrastowa.
Sąsiedni szczyt, chwilę wcześniej: tu też mamy piękny blask słońca na skałach, ale zdjęcie nie daje wrażenia ogromu.
Sprzęt: Statyw, aparat i stań, gdzie trzeba
Tutaj nie był potrzebny żaden specjalistyczny sprzęt. O wszystkim decydowało znalezienie się we właściwym miejscu o właściwej porze.
Parametry ekspozycji: Byle nie prześwietlić skały!
Priorytetem przy ustalaniu ekspozycji dla tego zdjęcia było niedopuszczenie do prześwietlenia oświetlonych słońcem skał, więc z konieczności cała pozostająca w cieniu część góry była mocno ciemna – i taka pozostała. Ze względu jednak na to, że sporą część kadru zajmuje niebo wraz z bardzo jasnymi chmurami, nie była potrzebna korekcja ekspozycji – zastosowany pomiar matrycowy (w trybie Live View) przy priorytecie przysłony bez żadnych poprawek dał poprawną jasnoć.
Pozostałe parametry ekspozycji to przysłona f/8 (optymalna dla wyrównanej ostrości obiektywu), czułość matrycy ISO 100 (najlepsza jakość) i czas naświetlania wynoszący 1/50 sekundy (dobrany przez automatykę do ustalonej przysłony i czułości ISO). Użyty obiektyw to Canon EF 70-200/4L IS USM na ogniskowej 89 mm (odpowiednik 142 mm dla aparatu pełnoklatkowego), natomiast aparat to Canon EOS 60D.
Edycja: Zdjęcie prawie gotowe
To dość nietypowa sytuacja: z tym zdjęciem właściwie nic nie trzeba było robić. Blask słońca na skale już sam w sobie był na tyle intensywny, że nie wymagał specjalnego podkreślania czegokolwiek: sam się podkreślił.
Wystarczyło tylko standardowo wywołać RAW-a: Ekspozycja podniesiona o 1/3 EV minimalnie zdjęcie rozjaśniła, podciągnięcie Czerni trochę zwiększyło kontrast, regulacja Nasycenia podkreśliła różnicę między złotym obszarem oblanym słońcem a niebieskawymi skałami w cieniu.
I to już wszystko. Cała reszta to standardowe ustawienia Camera Raw. Obeszło się bez prostowania, klonowania, odszumiania, poprawek miejscowych, regulacji winiety – żadne z dodatkowych środków wydobywających urodę zdjęcia nie były potrzebne.
Z perspektywy: Szczęście sprzyja przygotowanym
Ta fotografia to szczęśliwy traf – były niezbyt gęste chmury, słońce przebiło się oświetlając właściwy obszar i ten moment trwał wystarczająco długo, aby zdążyć z ekspozycją. Trzeba się jednak było ustawić we właściwym miejscu i czekać, licząc na łut szczęścia.
Chcesz wiedzieć więcej?
Artykuł Wschód słońca w górach jest fragmentem poradnika Siedem fotografii I, który można kupić w sklepie Fotezji:
Z kodem sfto4fzja – zakup poradnika taniej!
Miłej lektury!
napisz komentarz