Fotografowanie z helikoptera to fantastyczna przygoda, do której trzeba się jednak dobrze przygotować. Można z takiej przejażdżki przywieźć bardzo ciekawe zdjęcia, ale można się też bardzo rozczarować. Oto wszystko, co trzeba wiedzieć, zanim się z aparatem fotograficznym wsiądzie do helikoptera. Prezentowane w tym poradniku fotografie zostały wykonane podczas fotowyprawy do Botswany.
Fotografowanie z helikoptera – kwestie bezpieczeństwa
Zacznijmy od rzeczy najważniejszych, czyli od bezpieczeństwa. Zapewne o większości tych kwestii zostaniemy poinformowani na lotnisku, zanim wsiądziemy na pokład, ale lepiej to wiedzieć wcześniej. Przede wszystkim wszystko, co ze sobą zabieramy, musi być do nas przypięte lub przymocowane. Aparat fotograficzny – na pasku na szyi, a jeśli zamierzamy fotografować lub filmować smartfonem, to zdecydowanie on też powinien być na “smyczy”. Chodzi o to, aby nic nie miało szans wpaść gdzieś między instrumenty albo uderzyć pilota lub pasażerów przy zwrocie. Dekielek od obiektywu głęboko chowamy do kieszeni przed lotem albo w ogóle zostawiamy na ziemi.

Jeśli to lot turystyczny, to zapewne nie będziemy mogli zabrać plecaka ani żadnej torby. Trzeba więc przed lotem przemyśleć co zabieramy, dokonać decyzji co do obiektywów, a także przygotować odpowiednio dużą kartę pamięci i w pełni naładowany akumulator. Raczej nikt nam wprawdzie nie zakaże zmieniać baterii czy karty pamięci w aparacie, ale lepiej jest, gdy nie trzeba będzie tego robić w trakcie lotu. Wibracje oraz przechyły na zakrętach łatwo mogą sprawić, że coś nam wyleci z ręki.
Z tego też powodu nie zalecam zmiany obiektywu w trakcie lotu – jest to po pierwsze ryzykowne, a ponadto – tracimy okazje do zdjęć! Helikopter leci, widoki się zmieniają, a my zmagamy się ze sprzętem… Zdecydowanie nie tak to powinno wyglądać. Jest zresztą bardzo prawdopodobne, że nie dostaniesz zgody na zabranie dodatkowego obiektywu – właśnie ze względów bezpieczeństwa.
Jeśli masz tendencję do choroby lokomocyjnej, lepiej weź odpowiednie leki przed lotem, profilaktycznie. Imbir (np. kandyzowany) jest skuteczniejszy niż aviomarin.
Jaki obiektyw na fotografowanie z helikoptera?
Wiadomo, aparat zabieramy taki, jaki mamy. A co z obiektywem? No cóż, są możliwe dwa podejścia:
- Standardowy zoom 24-70 mm – do ogólnych widoków krajobrazu z helikoptera, także do ujęć, gdzie na zdjęciu będzie widoczna część kokpitu.
- Teleobiektyw klasy 70-200 mm lub 100-400 mm – do interesujących form terenu, ciekawych detali na ziemi, grup zwierząt.
Czy trzeba się decydować albo-albo? Niekoniecznie – można zabrać dwa aparaty fotograficzne (jeśli mamy) i na jednym mieć standardowy zoom, a na drugim tele. Oba oczywiście muszą być zawieszone na szyi lub przypięte do nas w jakiś sposób. Jednak dwa aparaty to wcale nie jest tak dobre rozwiązanie, jak się wydaje. Sceneria zmienia się szybko i żonglowanie aparatami, nawet zawieszonymi na szyi, może prowadzić do utraty okazji. Skąd ten pośpiech?
Pewnie wszyscy widzieli na filmach wojennych czy dokumentach z akcji ratowniczych, jak helikopter zawisa w powietrzu? Otóż prawdopodobnie nie będziemy mieli okazji lecieć helikopterem, który takie coś potrafi. Popularne turystyczne maszyny mają zbyt małą moc, aby zawisnąć nieruchomo – muszą lecieć do przodu, aby nie spaść. To są małe helikoptery, przeważnie mieszczące 3-5 osób oprócz pilota.

Warto wiedzieć, że dostaniemy wprawdzie słuchawki i mikrofon, ale to, czy komunikacja będzie obustronna, zależy od charakteru lotu. Przy turystycznych lotach pilot będzie nas informował, na co warto zwrócić uwagę, ale nie będziemy mieli możliwości wyrażać swoich życzeń co do zmian w locie. Co innego przy prywatnym wynajęciu maszyny – wówczas płacimy i wymagamy, także tego, aby lot odbył się tam, gdzie będziemy mieli najlepsze widoki. Oczywiście to pilot ma zawsze ostatnie słowo i on decyduje, czy dany manewr jest bezpieczny.
Uwaga! Zalecam nie zabierać osłony przeciwsłonecznej na fotografowanie z helikoptera! Ten gadżet jest bardzo przydatny, ale w tej sytuacji będzie przeszkadzał. Dlaczego? Piszę o tym niżej.
Ustawienia aparatu dla fotografowania z helikoptera
Najważniejszym parametrem będzie czas naświetlania. Musi on być bardzo krótki – najlepiej 1/2000 sekundy (tak! jedna dwutysięczna!). Można ryzykować zejście do 1/1000 sekundy, ale tutaj w grę wchodzi szczęście. Dlaczego czas naświetlania musi być tak krótki? Nie chodzi o prędkość lotu i przesuwanie się względem ziemi, ale o to, że helikopter cały czas wibruje. Te wibracje są na tyle silne i na tyle mają dużą amplitudę, że tylko bardzo krótki czas naświetlania da szansę na ostre zdjęcia.

A co ze stabilizacją optyczną lub stabilizacja matrycy, jakie oferują aparaty? Krótko – zapomnijcie. Przy takiej częstotliwości wibracji stabilizacja jest bezużyteczna.
Czułość ISO – wysoko lub bardzo wysoko. Najważniejszy jest bardzo krótki czas naświetlania i temu musi być podporządkowanie dobranie czułości ISO. Będzie się to oczywiście różniło w zależności od tego, czy lot odbywa się o świcie (w najlepszym świetle, ale jednocześnie dość słabym) i będziemy ustawiali pewnie ISO 3200 lub 6400, czy też w środku dnia i ISO 800 lub 1600 wystarczy. Powyżej fotografia kąpiącego się hipopotama została zrobiona wczesnym porankiem i aby uzyskać nieco ryzykowny czas 1/1600 sekundy ustawiłem ISO 6400 przy w pełni otwartej przysłonie do wartości f/5.6 (obiektyw to zoom 100-400).
Wartość przysłony – w zasadzie robimy zdjęcia na w pełni otwartej przysłonie, bo dystans do celu jest na tyle duży, że wszystko się zmieści w głębi ostrości. Jeśli światła jest dużo, a nasz aparat ma dobre wysokie ISO, możemy sobie pozwolić na przymknięcie przysłony o 1 EV dla uzyskania optimum jakości optycznej obiektywu.
Tryb pracy aparatu – z pewnością nie powinien to być automat czy tzw. tryb “zielony”. Do wyboru mamy tryb manualny ekspozycji, priorytet przysłony lub czasu – każdy z nich będzie OK, jeśli tylko uzyskamy za jego pomocą poprawną ekspozycję i dostatecznie krótki czas naświetlania. Przy trybie manualnym M trzeba pilnować, czy nie zmienia nam się światło – szczególnie istotne podczas porannych i przedwieczornych lotów. Przy priorytecie przysłony musimy zerkać na czas naświetlania i w miarę potrzeby podnosić ISO. Generalnie nie polecam priorytetu czasu, w tej sytuacji jednak będzie on użyteczny, jeśli tylko upewnimy się, że ustawienia wartości przysłony i czułości ISO pozwolą uzyskać wybrany czas ekspozycji.
Tryb seryjny zwiększa szanse na sukces – przede wszystkim jeśli chodzi o ostre, nieporuszone zdjęcie. Lepiej strzelać więcej i później kasować niż powtarzać sesję. Choć oczywiście fotografowanie z helikoptera to frajda i jeśli potrzebujemy pretekstu, żeby powtórzyć to doświadczenie, to zrobienie paru poruszonych zdjęć może się przydać do uzasadnienia tego wydatku… 😉

Filtr polaryzacyjny to dość kontrowersyjne narzędzie gdy chodzi o fotografowanie z helikoptera. Owszem, bywa użyteczny, zwłaszcza jeśli lot odbywa się nad wodą (choć i nad roślinnością polar da znaczną poprawę kolorów), trzeba jednak pamiętać, że redukuje on ilość wpadającego do obiektywu światła, wydłużając czas naświetlania – a przecież walczymy o bardzo krótki czas naświetlania! Jeśli jednak lot odbywa się w środku dnia, słońce jest ostre i wiemy, że bez problemu uzyskamy 1/2000 sekundy, to filtr polaryzacyjny będzie przydatny. Powyżej niespolaryzowane odbicia na wodzie podczas lotu nad Wodospadami Wiktorii w Zimbabwe.
Z drzwiami czy bez?
Jeśli tylko mamy możliwość wyboru, powinniśmy się zdecydować na lot helikopterem z wyjętymi drzwiami. Owszem, wieje i może być bardzo zimno. No to trzeba się odpowiednio ubrać – warstwy, na zewnątrz kurtka membranowa, pod spodem polar i – jeśli to potrzebne – bielizna termiczna. Do tego rękawiczki fotograficzne i czapka, jeśli potrzebna (z pewnością dostaniemy duże słuchawki-nauszniki, więc uszu nam nie przewieje).
Dlaczego lepszy jest helikopter bez drzwi? Mamy wówczas większą swobodę kadrowania, ograniczoną tylko strukturą samej maszyny. No i jest to też fantastyczne doświadczenie – można się poczuć jak w filmie “Czas Apokalipsy”! A czy to ryzykowne? Jesteśmy przypięci i nawet przy skrętach nie ma obawy, że wypadniemy. A jeśli dobrze przymocowaliśmy do siebie aparat, to on też nie wypadnie. Ale zmiany akumulatora czy karty pamięci bym nie zalecał.
A jeśli nie ma możliwości, aby drzwi zostały zdemontowane, to będziemy wystawiać obiektyw przez niewielkie okienka w drzwiach. Nadal da się robić zdjęcia, choć swoboda kadrowania będzie ograniczona. Za to będzie cieplej i przytulniej.
Zdecydowanie unikaj fotografowania przez szybę – na zdjęciach pojawią się wówczas nie tylko odblaski, ale też deformacje, a bardzo możliwe, że i przebarwienia. Szyby w helikopterach to nie szkło optyczne, a nawet w ogóle nie szkło, tylko masa plastyczna. Może się okazać po locie, że mamy dużo dziwnych autoportretów… A jeśli już czeka nas fotografowanie przez szybę, warto się ubrać na ciemno – żeby nie robić sobie samemu jasnych odblasków.
W obu przypadkach osłona przeciwsłoneczna na obiektywie będzie przeszkadzać. Przy zdjętych drzwiach nie powinniśmy wysuwać nawet czubka obiektywu poza obrys maszyny, bo pęd powietrza będzie nam pchał aparat. Przy fotografowaniu przez okienko osłona przeciwsłoneczna także będzie przeszkadzać, ograniczając kąt nachylenia obiektywu wsuniętego w otwór.
Jeśli jesteśmy dumną posiadaczką (lub posiadaczem) długich włosów, to lepiej je przed lotem spiąć lub związać, szczególnie przy locie bez drzwi.
Fotografowanie z helikoptera w praktyce – 3 zasady
Jeśli macie dobre nawyki z sesji naziemnych, to tutaj zapomnijcie o nich. Będzie zupełnie inaczej! Udane fotografowanie z helikoptera wymaga trzymania się trzech zasad:
- Bardzo krótki czas naświetlania – co najmniej 1/1000 sekundy, a jeszcze lepiej 1/2000 sekundy. Wiem, pisałem o tym wyżej, ale jeśli czas ekspozycji nie będzie dostatecznie krótki, to ujęcia będą poruszone. I nie ma twardzieli, którzy potrafiliby żelazną ręką skompensować wibracje maszyny. Nie wierz w stabilizację aparatu – nie da rady z wibracjami o takiej częstotliwości.
- Nie opieraj się o nic! W normalnej fotografii oparcie się ramieniem czy plecami o coś statycznego zwiększa szanse na nieporuszone zdjęcie, ale nie w lecącym helikopterze! Absolutnie odpada dotykanie ramieniem ramy maszyny czy jakiegokolwiek sztywnego elementu, bo tutaj wszystko drży. Najlepiej, abyśmy nie mieli kontaktu z żadną powierzchnią oprócz elastycznego fotela, który będzie częściowo tłumił wibracje (a i tutaj lepiej nie opierać się mocno plecami). Z pewnością nie należy też stabilizować aparatu o ramę lub okno – co jest pewnym wyzwaniem przy fotografowaniu z helikoptera z drzwiami, bo trzeba wsunąć obiektyw w okienko, ale dotykać jego krawędzi.
- Bądź szybki! Zapewne będziesz się poruszał z prędkością ponad 100 km/h i choć tego nie czuć specjalnie, to scenerie będą się zmieniały na tyle szybko, że nie ma czasu na deliberowanie nad wyborem kadru. Fotografowanie z helikoptera wymaga refleksu i szybkiego podejmowania decyzji. Lepiej fotografować za dużo, a później kasować – to oczywiste. Mniej oczywiste jest, że decyzje o kadrowaniu trzeba podejmować ze świadomością, że może to nie być optymalny wybór estetycznie. Jednak ponownie – lepiej kadr nieidealny niż jego brak. Może nam też pomóc kadrowanie o 20-30% szerzej niż wydaje nam się optymalne – będzie z czego przycinać w trakcie edycji na komputerze, a zawsze łatwiej trochę przyciąć niż trochę dorobić.

Fotografowanie z helikoptera a z drona – różnice
Nie da się ukryć, że latanie helikopterem jest znacznie droższe niż użycie drona. Faktem jest też, że dronem można uzyskać wiele niezwykłych fotografii. I choć w obu przypadkach chodzi o zdjęcia z powietrza, to są istotne różnice i powody, aby jednak użyć większej maszyny. Oto 5 najważniejszych sytuacji, gdy fotografowanie z helikoptera ma przewagę nad lataniem dronem:
- Parki narodowe, rezerwaty i inne obszary, gdzie latać dronem nie wolno – także kraje, gdzie drony nie są dozwolone. Tutaj mieści się m.in. Botswana, gdzie wprawdzie można przywieźć drona, ale procedura uzyskania zgody jest bardzo uciążliwa, a i tak nie wolno latać w parkach narodowych (czyli nad ok. 20% powierzchni Botswany). Do tego tam, gdzie latają turystyczne helikoptery, nie wolno latać dronami – np. nad Wodospadami Wiktorii, ale też np. nad francuskim Mont Saint Michel.
- Helikopter ma dużo większy zasięg niż dron – da się dolecieć tam, gdzie najpierw należałoby godzinami iść, a dopiero później użyć drona. W trakcie lotu helikopterem obejrzymy też znacznie większy obszar (choć też odbędzie się to szybko i nie ma tyle swobody na wybieranie kadrów).
- Większa wysokość – owszem, zdjęcia z kilkudziesięciu metrów bywają świetne, ale jeśli coś miałoby dobrze wyglądać z metrów kilkuset, to jest to poza zasięgiem drona (przeważnie legalnie można latać dronem do 120 metrów nad gruntem).
- Z helikoptera robisz zdjęcia swoim ulubionym aparatem – prawie na pewno ma on matrycę znacznie większą niż w dronie, wyższą rozdzielczość, a do tego możesz zastosować swój ulubiony obiektyw.
- W czasie lotu helikopterem koncentrujesz się tylko na zdjęciach – pilotowanie, nawigacja, orientowanie się w przestrzeni, wybór trasy – to nie Twój problem.

Fotografowanie z helikoptera a fotografowanie z balonu
To lata i to lata, ale doświadczenia będą zupełnie inne. W obu przypadkach może to być okazja do zrobienia zdjęć z powietrza na obszarach, gdzie latanie dronem jest zakazane. Różnic jest jednak sporo i jeśli mamy do wyboru obie takie atrakcje na tym samym terenie, to warto rozważyć wady i zalety obu. Poniżej fotografia z balonu lecącego nad pustynią Wadi Rum w Jordanii.

Zalety balonu względem helikoptera:
- W balonie jest cieplej – nie wieje, bo balon porusza się z wiatrem. Dodatkowo grzeją palniki podgrzewające powietrze w czaszy balonu.
- Balon jest “spokojniejszy” – nie trzęsie (można pozwolić sobie na dłuższe czasy naświetlania i niższe czułości ISO w porównaniu z fotografowaniem z helikoptera), jest więcej czasu na wybór kadru, bo wszystko dzieje się wolniej.
- Doświadczony pilot balonu obraca go tak, aby wszyscy uczestnicy mogli fotografować we wszystkie strony. Nie ma problemu, że siedzimy z jednej strony, a akcja rozgrywa się po przeciwnej.
- Więcej czasu na wybór kadru to także czas na zmianę obiektywu czy użycie drugiego aparatu z innym zakresem ogniskowych. Nie ma problemu, że zabrać do kosza balonu dodatkowy obiektyw (choć organizatorzy lotów raczej nie zgadzają się na plecaki, bo miejsca jest mało).
- Nie ma szyb! Nie ma problemu, że na zdjęciach będziemy mieli odbicia, refleksy albo w kadr wejdą nam śmigła.
Kiedy fotografowanie z helikoptera jest lepsze niż z balonu
- Balon ma ograniczony zasięg – jeśli nie ma wiatru lub słabo wieje może się okazać, że przez całą sesję wisimy w miejscu. Nawet jeśli wieje, to w trakcie sesji przelecimy może kilka, a może z kilkanaście kilometrów. Zmiany scenerii będą dużo mniejsze niż przy locie helikopterem.
- Balony są dużo bardziej podatne na pogodę – gdy wiatr jest silny loty mogą być odwołane. Co więcej, wystarczy, żeby wiatr wiał z niewłaściwego kierunku, by nie doszło do lotu (gdyby balon miał lecieć nad tereny miejskie zamiast krajobrazowe albo – co bywa powodem odwoływania lotów nad pustynią Wadi Rum w Jordanii – mógłby zbliżyć się do granicy państwa. Oczywiście w razie deszczu zarówno lot balonem, jak i helikopterem będzie odwołany, ale wirnikowiec jest bardziej odporny na wiatr.
- Lądowanie balonu bywa… dynamiczne. Zdarza się, że kosz się przewraca i jest ciągnięty po ziemi przez kilka metrów. Przeważnie nie kończy się to kontuzjami uczestników, ale emocje bywają silne.
Warto też wiedzieć, że balony latają wyżej niż helikopter, często sięgając pułapu 1000 metrów nad ziemią – bywa to zaletą, bo uzyskuje się diametralnie różną perspektywę, ale też np. zwierzęta na ziemi stają się trudne do zauważenia. Swoje zalety ma zarówno fotografowanie z helikoptera, jak i z balonu – jeśli mamy możliwość, warto spróbować obu. I dobrze się do tych sesji przygotować.
No to udanych podniebnych kadrów! I oczywiście: tyle samo lądowań co startów!













napisz komentarz