Tryb manualny aparatu uchodzi za najwyższy poziom wtajemniczenia, coś zrozumiałego tylko dla zawodowców. To przekonanie jest zupełnie niesłuszne: korzystanie z trybu M nie jest trudne, a przydaje się w bardzo wielu sytuacjach.
Tryb manualny – jak to działa
Manualny tryb ekspozycji, oznaczony na pokrętłach i wyświetlaczach aparatu dużą literą M, jest najprostszym ze wszystkich. Tak – tryb manualny jest bardziej przewidywalny niż „zielona” automatyka, czy nawet priorytet przysłony! W trybie M ustawiamy samodzielnie dwa parametry: czas naświetlania (np. 1/60 sekundy) i wartość otworu przysłony (np. f/8) i aparat wykona zdjęcie z tymi ustawieniami. I już! Nie będzie tam żadnych poprawek, zmian czy przekłamań wynikających z trybu pracy światłomierza. Aparat nie będzie tu nic zmieniał, nie będzie nas uszczęśliwiał na siłę sztuczną inteligencją, więc jeśli jasność zdjęcia nie będzie poprawna – nie musimy zgadywać dlaczego tak się stało. Jeśli fotografia wyszła dobrze – to nasza zasługa, jeśli jest zbyt jasna lub zbyt ciemna – to nasza wina. Zerkamy na histogram wykonanego zdjęcia, sprawdzając, czy ekspozycja była poprawna i albo przechodzimy do robienia następnego zdjęcia, albo poprawiamy ustawienia – zmieniając czas naświetlania lub wartość przysłony.
Skąd mam wiedzieć, jakie parametry są poprawne?
Brzmi to prosto, ale skąd fotografujący w trybie manualnym ma wiedzieć, jakie parametry będą poprawne? W trybie „zielonym”, ale też w trybie P zarówno czas naświetlania, jak i przysłonę dobiera automatyka aparatu, więc nie musimy się o nic martwić. Z kolei w trybie priorytetu przysłony aparat dobiera czas naświetlania do ustawionej przez nas przysłony, a w trybie priorytetu czasu automat ustawia wartość przysłony tak, aby zdjęcie było poprawnie naświetlone przy zadanym przez nas czasie ekspozycji. (No, nie do końca jest tak różowo, bo w trybie priorytetu czasu bardzo łatwo doprowadzić do sytuacji, gdy automatowi skończą się przysłony do dobrania). Czy tryb manualny aparatu skazuje nas na zgadywanie poprawnej ekspozycji? Nie jest tak źle – mamy cały czas pomoc suflera. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie patrzeć… 🙂
Światłomierz Ci podpowiada – ale nie musisz go słuchać!
W trybie manualnym nadal można skorzystać z pomocy światłomierza, który na bieżąco mierzy jasność fotografowanej sceny. W jaki sposób to zrobić, skoro zarówno czas, jak i przysłonę ustawiamy sami? W wizjerze aparatu mamy na dole widoczną „drabinkę” – rząd pionowych słupków z kreską wskaźnika nad jednym z tych słupków. Ta kreska to wskazania wbudowanego w aparat światłomierza, który sugeruje, czy ustawione parametry są poprawne. Gdy wskaźnik jest dokładnie na środku drabinki, to – według światłomierza – znaczy, że ustawione w trybie manualnym parametry dadzą poprawne zdjęcie. Gdy wskaźnik światłomierza przesunięty jest w prawo – zdjęcie będzie zbyt jasne, a gdy w lewo – zbyt ciemne. To oczywiście tylko sugestie; światłomierz może mieć rację, ale wcale nie musi.
Światłomierz twierdzi, że to zdjęcie będzie niedoświetlone o 1 EV. Ale niekoniecznie ma rację…
Nie widać w ogóle wskaźnika nad drabinką? Zerknijmy na brzegi – pewnie tam się kryje! 🙂 Gdy ustawione w trybie manualnym parametry ekspozycji są zupełnie „od czapy”, czyli zdjęcie będzie – według światłomierza – zupełnie czarne lub całkiem białe, wówczas wskaźnik nad drabinką jest, odpowiednio, przy jej lewej lub prawej krawędzi.
Automatyka światłomierza ma swoje „humory” i nie zawsze trafnie dobiera parametry ekspozycji, więc nie zawsze światłomierz ma rację. Nie musimy zawsze pilnować, żeby ustawić wskaźnik dokładnie na środku drabinki – w końcu po to korzystamy z trybu manualnego, żeby samemu decydować o jasności zdjęcia. Jeśli jednak mamy wątpliwości, czy ustawione wartości przysłony i czasu naświetlania dadzą w miarę poprawną ekspozycję, wówczas zerknąć na wskaźnik na drabince ekspozycji.
Możemy podporządkować się sugestiom światłomierza, możemy do nich wprowadzić poprawkę lub je całkiem zignorować – decyzja należy do nas. Co najważniejsze – aparat ustawiony w tryb manualny M wykona taką ekspozycję, jaką ustawimy. Może ją oceniać jako błędną, bo zbyt ciemną lub zbyt jasną, ale zrobi to, co mu ustawiliśmy. Chcemy mieć przysłonę f/8 i 1/160 sekundy, to takie parametry ustawiamy, a aparat wykona taką ekspozycję.
Uwaga na AutoISO!
Otwór przysłony i długość czasu naświetlania to tylko dwa rogi trójkąta ekspozycji. Trzecim parametrem, który wpływa na jasność zdjęcia, jest czułość matrycy, czyli ISO. Na ten ostatni parametr trzeba zwracać uwagę także w trybie manualnym. W trybie manualnym M przejmujemy kontrolę nad jasnością zdjęcia ręcznie wybierając wartość przysłony i czasu naświetlania, jeśli jednak nie zwrócimy uwagi na ustawienia ISO, możemy się zdziwić. Problemem może być ustawienie czułości matrycy na wartość AutoISO – czyli pozostawienie aparatowi swobody w doborze tego parametru. W efekcie przez zmianę ustawień czułości matrycy aparat będzie zmieniał nam jasność na zdjęciu, dążąc do zgodności ze wskazaniami światłomierza. Skrócimy czas naświetlania, żeby mieć ciemniejsze zdjęcie, a aparat nam podniesie ISO i zdjęcie będzie miało taką samą jasność jak przed chwilą.
Czy to źle? Owszem, bo nie po to ręcznie ustawiamy przysłonę i czas naświetlania, żeby aparat nam zmieniał jasność zdjęcia, wedle swojego widzimisię regulując parametr ISO! Jeśli chcemy, aby to aparat nam ustawiał jasność zdjęć, można korzystać z trybu priorytetu przysłony. W trybie manualnym powinniśmy ręcznie ustawić czułość ISO na określoną wartość, a nie oddawać swobody doboru tego parametru automatyce zostawiając aktywne AutoISO.
Owszem, istnieją sytuacje, gdy tryb manualny M i jednocześnie Auto ISO mają sens, ale to bardzo specyficzne sytuacje, które omówiliśmy w poradniku na temat funkcji Auto ISO.
Korekcja ekspozycji w trybie manualnym
Korekcja ekspozycji, czyli możliwość przyciemnienia lub rozjaśnienia zdjęcia względem tego, co proponuje światłomierz, to funkcja bardzo przydatna w trybie priorytetu przysłony i priorytetu czasu. W zasadzie nie ma jej w trybie manualnym ekspozycji, bo co wówczas mielibyśmy korygować, skoro sami wybieramy zarówno wartość czasu naświetlania, jak i przysłony. W zasadzie nie ma…. ale w niektórych aparatach korekta ekspozycji w trybie M jest dostępna, wprowadzając w konfuzję początkujących (i nie tylko początkujących) fotoamatorów. Konfuzja wynika z tego, że jeśli w trybie M ręcznie ustawiliśmy wartość przysłony, czas naświetlania i czułość ISO, to zmiana korekcji ekspozycji… nie robi nic. A przynajmniej tak się wydaje, do momentu aż włączymy lampę błyskową.
Korekta ekspozycji w trybie manualnym ma wpływ na jasność zdjęcia także wówczas, gdy mamy ustawione AutoISO. Wówczas aparat przyciemnia i rozjaśnia zdjęcie, regulując sobie czułość matrycy. Istnieją sytuacje, gdy warto z tego korzystać, ale to temat na artykuł dla bardziej zaawansowanych. Na początek korzystania z trybu ekspozycji M warto przyjąć założenie, że czas naświetlania, wartość przysłony i czułość ISO nastawiamy ręcznie, a korekcję ekspozycji uznajemy za nieistniejącą.
Portret studyjny – przy korzystaniu ze studyjnych lamp błyskowych trzeba aparat ustawić w tryb manualny ekspozycji.
Kiedy warto stosować tryb manualny M
Zawsze, gdy wiemy lub przynajmniej podejrzewamy, że aparat ustawi niepoprawnie parametry ekspozycji, powinniśmy zastosować tryb manualny M. Taką sytuacją jest użycie lampy błyskowej – niezależnie od tego, czy będzie to lampa reporterska pracująca w trybie TTL, czy „nieinteligentna” lampa studyjna, ustawienie w aparacie trybu M jest zawsze zdecydowanie wskazane.
Drugą sytuacją jest fotografowanie w tym samym, stałym i niezmiennym świetle obiektów o różnej jasności i kolorze. Ponieważ światło się nie zmienia, parametry ekspozycji powinny być stałe. Gdy jednak fotografowany motyw będzie jasny (np. osoba ubrana na biało), aparat będzie starał się przyciemnić zdjęcie, bo taka jest logika światłomierza. Gdy tymczasem w tym samym miejscu, w tym samym świetle stanie osoba ubrana na czarno, aparat będzie nadmiernie rozjaśniał zdjęcie. Jak się łatwo domyślić, przy fotografowaniu ślubu tryb manualny jest zdecydowanie wskazany, choć nie jest to jedyna sytuacja, gdy tryb M będzie najlepszym wyborem.
Także fotografowanie w otwartym plenerze przy bezchmurnym niebie to dobra okazja, aby włączyć tryb manualny ekspozycji. Dlaczego? Bo jasność światła słonecznego będzie stała od mniej więcej godziny po wschodzie do ostatniej godziny przed zachodem. Jeśli rano ustawimy sobie poprawnie parametry ekspozycji, to będą one dobre aż do wieczora. Oczywiście, jeśli pojawią się chmurki, trzeba będzie reagować i zmieniać parametry ekspozycji (albo przejść na tryb priorytetu przysłony). Także przejście z otwartego terenu w cień czy do wnętrza wymaga zmiany ustawień, jednak dopóki pozostajemy na otwartej przestrzeni – np. podczas safari – możemy przez cały dzień mieć te same ustawienia ekspozycji w trybie M.
Tryb manualny – gdy nie możesz się dogadać ze światłomierzem
Kolejnym scenariuszem, gdy tryb manualny M jest najlepszym wyborem, są trudne sytuacje, gdy po prostu nie możemy „dogadać się” z automatyką aparatu, która cały czas ustawia nie to, co chcielibyśmy mieć. Mogą to być sytuacje scen wysokokontrastowych, z kontrowym światłem, np. podczas koncertów.
To wreszcie wszystkie sytuacje, gdy warunki oświetleniowe tuż przed wciśnięciem spustu migawki są zupełnie inne niż gdy zdjęcie zostaje wykonane. To jest sytuacja fotografowania ze studyjnymi lampami błyskowymi, ale też np. nocnego fotografowania miasta czy fotografowanie sztucznych ogni.
Tryb manualny M ekspozycji jest niezbędny podczas fotografowania nocnego nieba. Fotografia pochodzi z fotowyprawy do Namibii.
Czy zawsze należy korzystać z trybu M ekspozycji?
Nie należy jednak nabrać się na slogany, jakoby każdy prawdziwy fotograf używał tylko trybu M. Nie są prawdziwe także internetowe mądrości, jakoby w trybie M zdjęcia wychodziły lepsze. Tryb manualny ekspozycji pozwala przejąć pełną kontrolę nad jasnością zdjęcia i bywa przydatny tam, gdzie automatyka pomiaru światła zawodzi (albo mamy podejrzenia, że może zawieść). Gdy wiemy, jakie parametry przysłony, czasu naświetlania i czułości ISO mają być ustawione, możemy je ustawić w trybie M, a nie liczyć, że aparat nam sam taką konfigurację zaproponuje. W trybie ekspozycji M zdjęcie będzie takie, jak chcemy – a czy dobre, czy nie, zależy od tego, czy wiemy, czego chcemy. Używając trybu manualnego nie staniemy się automatycznie lepszym fotografem, będziemy musieli natomiast przy robieniu każdego zdjęcia przeanalizować scenę pod kątem ustawionych parametrów i ich ewentualnej zmiany. Warto opanować posługiwanie się trybem manualnym ekspozycji i korzystać z niego… gdy ułatwi on nam zrobienie zdjęcia. W wielu sytuacjach tryb M ułatwi i przyspieszy uzyskanie zaplanowanego zdjęcia, ale w wielu innych szybciej uzyskamy zamierzony efekt stosując priorytet przysłony.
Pełna kontrola trybu manualnego to także umiejętność niezbędna profesjonalnym fotografom biznesowym i eventowym.
Nie mogę się doczekać artykułu nt. “istnieją sytuacje, gdy tryb manualny M i jednocześnie AutoISO mają sens, ale to bardzo specyficzne sytuacje na inny artykuł.” Pozdrawiam! Bernard
Ten poradnik się pisze. 🙂
Już można nie czekać 🙂
https://www.fotezja.pl/funkcja-auto-iso-kiedy-stosowac/