Ucz się z nami fotografować Kalejdoskop

Plagiat czy uczenie się przez naśladowanie?

Plagiat czy uczenie się - w stylu Michael Kenna

Nie ma szans zrobić udanej fotografii, która nie byłaby w znacznym stopniu podobna do jakiejś innej fotografii wykonanej wcześniej. Wszystko już było, możliwe są tylko warianty i odmiany. Znalezienie wcześniej wykonanego zdjęcia podobnego do dowolnego innego zdjęcia to tylko kwestia czasu i narzędzi. Czy wszyscy jesteśmy naśladowcami, a każda fotografia to karygodny plagiat?

Postęp to twórcze naśladownictwo

Kultura, w tym także sztuka, rozwija się przez twórcze naśladownictwo. Uczymy się historii sztuki, chodzimy do muzeów, oglądamy zdjęcia mistrzów – nasiąkamy pewnymi pomysłami. Po nasiąknięciu najbardziej twórczy z nas mogą pójść mały krok dalej – zmodyfikować pewne pomysły, przedstawić znane motywy w nieco innym świetle itp. Mniej twórczy z nas… również będą tworzyć warianty znanych dzieł, choć w sposób mniej kontrolowany, przypadkowy, a różnice w stosunku do pierwowzoru będą mniej interesujące. Inaczej się nie da. Nie ma szkół artystycznych bez korzeni, artystów wychowanych na pustyni ani dzieł nie będących w znacznym stopniu podobnymi do innych, wcześniejszych dzieł.

Uczenie się od mistrzów - Islandia

Najpierw powtarzanie wzoru, później oryginalność

W sztuce europejskiej od dwóch stuleci odrębność od wcześniejszych dokonań i innowacyjność jest mocno punktowana przy ocenie dzieła. To wysokoartystyczne kryterium „ścieka” na bardziej masowe i popularne formy sztuki (choć tu spotyka kontrę form wywodzących się ze sztuki ludowej, która oryginalności nigdy nie ceniła). W efekcie także w fotografii jest ciśnienie na bycie oryginalnym, innowacyjnym i odkrywczym – co samo w sobie nie jest oczywiście złe. Gorzej, gdy te cechy są traktowane jako najważniejsze i stanowiące główne kryterium wartości zdjęć.

 



 

Oryginalność jest pomysłem względnie nowym i wcale nie tak znowu powszechnym. W Europie kształcenie artystów w relacji uczeń-mistrz odbywało się przez naśladowanie i imitowanie stylu mistrza (do tego stopnia, że do dzisiaj historycy sztuki dyskutują, które ze słynnych obrazów wyszły spod ręki mistrzów, a które są efektem pracy ich uczniów). Podobnie było w Azji, gdzie młody malarz przez lata wykonywał wierne kopie dzieł mistrzów, a dopiero gdy udowodnił, że w imitacji osiągnął biegłość, pozwalano mu malować własne kompozycje.

 

Plagiat czy uczenie się - 36 widoków góry Kirkjufell

Śladami Michaela Kenny

Niewielu jest równie wpływowych i inspirujących fotografów co Michael Kenna. Liczba jego naśladowców – milion. Nawet jeśli znaczna część z nich uprawia naśladownictwo wtórne, naśladuje naśladowców a samego Kennę niezbyt kojarzy, to i tak trudno nie być pod wrażeniem wpływu, jaki wywierają fotografie mistrza. Tym ciekawiej i mocniej brzmi to, co sam Kenna ma do powiedzenia na temat naśladownictwa:

Jestem głęboko przekonany, że normalne i zdrowe jest studiowanie prac innych artystów, a nawet naśladowanie ich dzieł jako metoda rozwoju osobistej wizji. Tak było w całej historii we wszystkich dziedzinach związanych z ekspresją twórczą. Idziemy naprzód stając na ramionach gigantów.

(oryg.: „I sincerely believe it is normal and healthy to study the work of other artists, and even imitate other’s efforts as a means to explore one’s personal vision. It has been like this throughout history in all mediums of creative expression. One advances by “standing on the shoulders of giants.””).

Stosunek do tzw. plagiatów bywa różny, niektórzy bardzo nerwowo bronią swoich oryginalnych pomysłów, niektórzy nawet bronią miejsc, gdzie zrobili zdjęcia. Wszystko to niepotrzebne spinanie się.

Plagiat czy ćwiczenie - Machu Picchu o świcie

Plagiat nie jest zagrożeniem dla utalentowanego artysty

Pomysłowości i kreatywności nikt nam nie ukradnie. Jeśli dzisiaj zrobiłeś świetne zdjęcie, to za rok powinieneś być co najmniej o krok dalej i robić – przynajmniej od czasu do czasu – fotografie jeszcze lepsze. Ktoś powtarzający Twoje pomysły jest krok za Tobą – jeśli Cię dogoni i przegoni, to nie dlatego, że szedł Twoimi śladami, tylko dlatego, że Ty przestałeś iść do przodu. Plagiat jako naruszenie czyichś praw to efekt braku zrozumienia, czym jest sztuka (choć prawnicy mają na ten temat inną opinię). Jeśli coś jest kopią, to jest gorsze od oryginału, jeśli jest lepsze – to znaczy, że ktoś poszedł o krok dalej i przeskoczył oryginalny pomysł. O prawdziwej oryginalności nie ma mowy – wszyscy uczyli się, uczą i będą uczyć od swoich poprzedników. Naśladujmy więc – Michaela Kennę i każdego, czyje prace nam się podobają. Naśladujmy świadomi, że naśladownictwo to droga, a cel jest znacznie dalej.

Naśladowanie mistrzów, zachód słońca nad Hradem

Naśladowanie to edukacja, a nie plagiat

Uczenie się jest naśladowaniem – podglądaniem, dekonstruowaniem, odtwarzaniem. Z tego dopiero powstaje coś twórczego i nowego, ale powoli i stopniowo, bo wszyscy stoimy na ramionach olbrzymów. Nie da się wymyślić niczego nowego bez wchłonięcia najpierw tego, co już powstało.

Idziemy do przodu drogami wyznaczonymi przez poprzedników. A później, gdy droga się kończy, tworzymy własną drogę. Nie zajdzie się daleko, brnąc przez chaszcze, byle tylko zejść z utartej ścieżki.

 

Piotr Dębek

Od lat fotografuję, piszę książki o fotografii i uczę fotografii podczas warsztatów i fotowypraw. Fotografia to przygoda na całe życie i dla osób w każdym wieku. Wystarczy tylko trochę chęci i wyobraźni, aby tworzyć swój świat w prostokątnych kadrach.
Więcej moich opinii można przeczytać na blogu EwaiPiotr.pl.

2 komentarze

kliknij aby napisać komentarz

Akceptuję zasady Polityki prywatności

  • Sam staram się jakąś fotografię “skopiować” jeśli jestem w podobnym miejscu, dodam ,że exif jest też pomocnym narzędziem-ogniskowa, czas przesłona. Czasem te próby zawodzą i powstaje coś całkiem nie zamierzonego czasem lepsze od “oryginału” a czasem jest to porządna fotografia.