Ucz się z nami fotografować

Malowanie światłem latarki i wieczorny las

Malowanie światłem latarki

Gdy niskie światło maluje pnie drzew ciepłą poświatą, fotografie lasu mogą być naprawdę magiczne. I to niezależnie od pory roku – jesienne liście stają się bardziej złote, ale również śnieg nabiera plastyki, a nawet z szarości przedwiośnia da się coś wyłuskać. Cóż, gdy pogoda nie zawsze współpracuje, pozostaje jeszcze malowanie światłem latarki.



Było szaro

Na wieczornym spacerze w pięknym bukowym lesie wypatrzyłam kompozycję z pni, opadłych liści i wielkich kęp mchu. Niestety, zmierzch był dość nijaki: szary dzień płynnie przechodził właśnie w ciemnoszarą noc. Ustawiłam kadr i zrobiłam zdjęcie, ale efekt nie był zgodny z tym, co widziałam oczami duszy. Płaskie światło dało płaski efekt:

wieczorny las bez światła

Magiczna latarka

Tak naprawdę latarkę miałam przy sobie zupełnie zwyczajną, ale dość mocną. Skoro promienie słońca nie dopisały, to może skorzystać z przenośnego generatora promieni? Problem tylko w tym, że latarka daje białe światło (i tak dobrze, że nie niebieskie), a nie miałam przy sobie nic, co by się nadawało na filtr ocieplający. Świecenie przez pomarańczową folię po cukierku ociepliłoby blask latarki wystarczająco, ale nawet odpowiednich cukierków pod ręką nie było. Jedyne, co było pod ręką, to ustawienie balansu bieli w aparacie.

Maksimum kelwinów dla maksimum efektu

Nie miałam jak ocieplić światła latarki, ale wciąż mogłam ocieplić całą scenę. Efekt nie będzie taki sam, ale przyjemna, złocista kolorystyka zdjęcia wynagrodzi ten brak. Na im więcej kelwinów ustawimy balans bieli, tym cieplejsza będzie barwa zdjęcia, więc ustawiłam ich najwięcej jak się dało – co oznacza dziesięć tysięcy. Na wcześniejszym zdjęciu była tradycyjna “chmurka”.

Malowanie światłem latarki, czyli sztuczne słońce

Pozostało jeszcze ustalić ekspozycję. Po pierwsze, w takich przypadkach jest potrzebny czas naświetlania na tyle długi, żeby zdążyć w jego trakcie obficie pomalować światłem latarki główne elementy sceny, czyli drzewo i kępy mchu pod nim. Z tym akurat nie było problemu: zmierzchało, więc było raczej ciemnawo. Przy przysłonie f/8 i 100 ISO ze wskazań światłomierza wynikał czas ekspozycji trochę ponad 2 minuty. Żeby światło latarki dało odpowiednio plastyczny efekt, całość sceny musi jednak być naświetlona nieco ciemniej niż chce światłomierz, więc ustawiłam w trybie Bulb czas trochę krótszy: 80 sekund*.

Gimnastyka wieczorna (lub poranna)

Pozostało włączyć samowyzwalacz, odejść od aparatu żeby malować światłem latarki z boku, a nie na wprost (dzięki temu zdjęcie będzie bardziej przestrzenne), poczekać aż zacznie się naświetlanie i malować.

malowanie światłem latarki

 

Świecenie poszło głównie na duży pień i dwa koło niego oraz na dwie duże kępy mchu u podnóża pnia. Trochę światła rozlało się na boki, ale to nie szkodzi – prawdziwe światło słoneczne też raczej rzadko jest punktowe. Malowanie światłem odbywa się mniej więcej tak jak Mazwykłe malowanie pędzlem: po prostu macha się latarką w kierunku obiektu, uważając tylko, żeby nie zaświecić bezpośrednio w obiektyw. Im coś jest dalej od latarki, tym mniej światła do tego dotrze, więc jeśli chcemy to rozjaśnić bardziej, malujemy dłużej. Im dłużej na coś poświecimy, tym to będzie jaśniejsze na zdjęciu – to prosta reguła.

A dlaczego takie zabawy najlepiej robić wieczorem lub wcześnie rano? To też proste: żeby malowanie dało efekt, światło latarki musi być mocniejsze od światła zastanego. W południe trudno byłoby wygrać ze słońcem, nawet takim schowanym za chmurami.

Malowanie światłem latarki jest proste, prawda? Ale rezultaty mogą być naprawdę zakręcone, więc namawiam do eksperymentowania!

Malowanie światłem latarki

* Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o fotografowaniu z długim czasem, to tutaj jest do kupienia fotobook na ten temat w formacie PDF.

Natomiast jeśli masz niedosyt wiedzy o komponowaniu zdjęć w lesie, zapraszam do mojego wcześniejszego wpisu na ten temat.

Ewa Prus

W fotografii najważniejsze są dwie rzeczy: pomysł i umiejętność jego realizacji. Wygląd samej sceny jest nieistotny – ważne jest natomiast to, jak ją widzi fotograf. Warto się nauczyć pokazywania swojej własnej wizji. Tego właśnie uczę od lat – na warsztatach, fotowyprawach, w książkach i na łamach miesięczników.
Więcej moich opinii można przeczytać na blogu EwaiPiotr.pl.

napisz komentarz

kliknij aby napisać komentarz

Akceptuję zasady Polityki prywatności