Spędzić kilka dni w Czarnobylu, sfotografować atomowy sarkofag, pospacerować po opuszczonych ruinach Prypeci – szaleństwo? Skądże! Miejsce katastrofy nuklearnej z 1986 roku nie jest wcale tak ekstremalne ani niebezpieczne, jak może się wydawać. Jednak wyprawa do Strefy Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, obejmującej Czarnobyl i Prypeć oraz trzydziestokilometrowy obszar wokół nich, nie jest banalną wycieczką.
Gdzie ten Czarnobyl?
Czarnobyl, a także miasto Prypeć i kilka wiosek wokół elektrowni jądrowej składają się na Strefę Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej (tzw. Zonę) – zamknięty i kontrolowany obszar wokół elektrowni jądrowej, w której w 1986 roku doszło do katastrofy. Strefa znajduje się w północno-zachodniej części Ukrainy i częściowo na terytorium Białorusi. Część białoruska jest dostępna jedynie dla naukowców, zwiedzać można wyłącznie część ukraińską.
Z Warszawy do Czarnobyla jest około 800 kilometrów, jednak podróż trwa dłużej niż wynikałoby z samego dystansu, ze względu na kiepski stan dróg na Ukrainie. Trzeba także uwzględnić czas na przekroczenie granicy – Ukraina nie jest w strefie Schengen i odprawa graniczna może trwać nawet kilka godzin.
Czarnobyl i Prypeć, czyli świat po apokalipsie
Choć wpływ na środowisko słynnej awarii reaktora atomowego nie był tak destrukcyjny, jak początkowo sądzono, to olbrzymi obszar obejmujący dwa miasta i kilkanaście wiosek został zamknięty, a ludzi wysiedlono. Te działania sprawiły, że teren wygląda jak po jakiejś hollywoodzkiej apokalipsie: bezludne miasta, zrujnowane domy, porzucone, rdzewiejące maszyny, roślinność wdzierająca się do opuszczonych pomieszczeń. Eksploruje się głównie miasteczko Prypeć i okoliczne wioski, a interesujących lokacji jest sporo: szkoły, szpitale, kino, stacja kolejowa z powywracanymi wagonami, częściowo zatopione barki w porcie rzecznym, słynne wesołe miasteczko. Jest też niezwykła konstrukcja radaru pozahoryzontalnego Duga – gigantyczna ściana stalowych masztów sięgająca 135 metrów wysokości i ciągnąca się przez pół kilometra. No i jest „korona Prypeci”, czyli siedem 15-piętrowych bloków, na dach których można wejść, aby z góry zobaczyć scenerię wyludnionego miasta.
Wyprawa radioaktywna – jak to przeżyć?
W wielu miejscach Strefy poziom promieniowania jest podwyższony, jednak niewiele z nich ma radiację na tyle silną, żeby trzeba było unikać dłuższego tam przebywania. Maksymalna długość pobytu to cztery dni, później trzeba ze Strefy wyjechać. Jeśli nocuje się w Strefie, to w Czarnobylu, gdzie promieniowanie jest na poziomie zbliżonym do wielu miejsc w Polsce. Bardziej „gorąco” robi się dopiero znacznie bliżej elektrowni. Należy unikać mchów, bo one mają tendencję do gromadzenia radioaktywnych cząstek. Jeśli tylko jest taka możliwość, lepiej chodzić po asfalcie lub betonie, a nie po roślinności.
Dość powiedzieć, że na większości obszaru Strefy poziom promieniowania sięga od 0,1 do 1 mikrosiwerta, gdy tymczasem w okolicy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie licznik Geigera wykazuje 0,3 mikrosiwerta. W Strefie znajdują się tzw. „hot spoty”, czyli obszary o podwyższonej radiacji, np. tzw. Czerwony Las, gdzie promieniowanie sięga 40-50 mikrosiwertów. Można się do nich zbliżyć, ale przewodnik pilnuje, żeby nie wchodzić i nie zatrzymywać się tam na dłużej. A co, jeśli nie ma się przewodnika? Otóż nie można nie mieć przewodnika…
Do Czarnobyla tylko z przewodnikiem
Indywidualna wycieczka do Zony jest niemożliwa. Wpuszczane są tylko grupy, które wcześniej uzyskały pozwolenie i zapewniły sobie opiekę jednego z licencjonowanych przewodników. Dodatkowym wymogiem jest ukończenie 18 roku życia – dzieci i młodzież na teren Strefy nie wejdą. No i nie bez znaczenia jest też wniesienie odpowiedniej opłaty – jeden dzień w Zonie to równowartość około 100 euro na osobę – przy czym to opłata tylko za prawo wjazdu, a noclegi, wyżywienie i obsługa przewodnika płacone są oddzielnie.
Dodatkowo obowiązują wymogi co do stroju: należy nosić pełne buty, długie spodnie i koszule z długim rękawem lub kurtki. Ten ostatni wymóg w upalne dni może być nieco uciążliwy. Skoro jesteśmy przy odzieży, to warto mieć ze sobą rękawice robocze. Nie są one wymagane, ale mogą się przydać, gdyby ktoś chciał wejść na jakieś pordzewiałe stalowe schody czy drabinę. Jeśli ktoś ma alergię na kurz i grzyby, to nie od rzeczy będzie zabrać ze sobą maskę przeciwpyłową, bo opuszczone wnętrza nie były sprzątane od jakichś 30 lat.
Trzy strefy kontroli
Na kontrolę w Zonie trafia się często i za każdym razem policjanci lub ochroniarze sprawdzają listę uczestników, którą przewodnik ma cały czas ze sobą. Czasami następuje też kontrola paszportów – oczywiście powinny się zgadzać z zatwierdzoną listą uczestników, którą nosi przewodnik.
Pierwsza kontrola jest przy wjeździe do Strefy – ok. 30 kilometrów od reaktora. Kontrola jest dość dokładna – nie tylko sprawdzane są paszporty, ale też trzeba wyjść z autobusu, a policjant sprawdza, czy nikt nie próbuje się ukryć w pojeździe. Następne posterunki znajdują się w promieniu 10 km i 3 km od „punktu zero”. Jeśli więc nocuje się w Czarnobylu (ok. 20 km od elektrowni atomowej), to na kontrolę trafia się 2-4 razy dziennie (przy wjeździe i wyjeździe), w zależności od tego, który obszar się eksploruje.
Ciekawostką jest, że o ile przy wjeździe sprawdzane są paszporty, to przy wyjeździe – stan napromieniowania. Każdy uczestnik wycieczki musi stanąć na specjalnej maszynie, która sprawdza, czy nie przyjął on dużej dawki promieniowania. A co, jeśli maszyna piszczy ostrzegawczo? Przeważnie oznacza to, że należy starannie wytrzeć buty i ponownie poddać się kontroli. Może się bowiem zdarzyć, że jakaś mniej lub bardziej radioaktywna drobina wbije się w podeszwę. W najgorszym razie, gdyby okazało się, że nogawka spodni czy rękaw zostały powycierane o coś pamiętającego katastrofę z 1986 roku, trzeba będzie oddać tę część odzieży do spalenia. Dlatego nie zaleca się zabierania do Czarnobyla swoich ulubionych ciuchów…
Nie ma pamiątek z Zony
Druga potencjalna sytuacja, gdy bramka dozymetryczna zacznie piszczeć, to próba zabrania sobie pamiątki z Czarnobyla. Dlatego lepiej nie próbować zabierać pamiątek i nie ryzykować tłumaczenia się. Ze Strefy Wykluczenia nie wolno niczego zabierać. Jedyne dopuszczalne pamiątki to własne zdjęcia i wspomnienia. I lepiej tego zakazu przestrzegać – zarówno dla własnego zdrowia, jak i w celu uniknięcia kłopotów przy kontroli.
Bramki dozymetryczne – tutaj sprawdza się poziom napromieniowania odwiedzających.
Ze względu na bramki dozymetryczne, lepiej jest też nie wwozić niczego promieniotwórczego – np. starych, manualnych obiektywów, takich jak np. dość popularny Takumar 50/1.4. Nie ma wprawdzie takiego zakazu, ale może być kłopotliwe udowadnianie, że ten stary obiektyw przyjechał z nami do Czarnobyla, a nie został znaleziony gdzieś w zakamarkach Prypeci.
Oprócz wywożenia są też zakazy co do wwożenia. Nie można na przykład przyjechać z własnym alkoholem, a jego spożycie jest na terenie całej Strefy Wykluczenia zabronione. A jednocześnie w sklepach na terenie Czarnobyla bez problemu można kupić piwo, wódkę czy koniak. Więc w przypadku alkoholu – nie wolno, ale można…
W Strefie fotografować można prawie wszystko
Choć Strefa to obszar pod szczególnym nadzorem, to nie jest on już dzisiaj tajny. Można robić zdjęcia wszystkiemu i wszędzie, z bardzo nielicznymi wyjątkami. Te wyjątki to budynek dyrekcji elektrowni, brama wjazdowa do elektrowni oraz pracownicy elektrowni i ochroniarze. O obiektach, w stronę których nie należy kierować obiektywu, powie przewodnik. Szczerze mówiąc – nic nie tracimy, przestrzegając tych zakazów, bo wokół jest mnóstwo znacznie ciekawszych motywów. Co ciekawe, nie ma zakazu fotografowania samego sarkofagu okrywającego zniszczony reaktor, a zdjęcia można robić zarówno z daleka, jak i odległości kilkudziesięciu metrów.
Czarnobyl i Prypeć na weekend – jest niebezpiecznie?
Miasteczko Prypeć i okoliczne wioski to jednak nie są do końca bezpieczne miejsca, ale największym zagrożeniem wcale nie jest radioaktywność. Niebezpieczeństwo związane z przebywaniem tam wynika z tego, że te miejsca są opuszczone od ponad 30 lat i wszystko tam niszczeje. Beton się kruszy, stalowe poręcze rdzewieją, na podłogach sporo jest rozbitego szkła, a jeśli gdzieś powstanie dziura, to nikt jej nie łata ani nawet nie kłopocze się oznaczeniem jej. Dziury w podłodze zdarzają się wcale często – kiedyś były tam klapy, ale albo zostały ukradzione przez złomiarzy, albo rozpadły się ze starości. Dodajmy do tego zupełny brak oświetlenia we wnętrzach, a będzie jasne, że o wypadek nietrudno. Wprawdzie Strefę można zwiedzać wyłącznie w dzień – w nocy obowiązuje absolutny zakaz poruszania się po Prypeci i okolicach – ale w korytarzach opuszczonego szpitala, szkoły muzycznej czy w tunelach pod słynnym radarem Duga nawet w słoneczny dzień jest ciemnawo.
Zawsze w grupie i z przewodnikiem
Ryzyko wpadnięcia do jakiejś dziury jest jednym z powodów, dla których nie należy po Zonie chodzić samotnie. Drugim powodem, aby trzymać się blisko grupy, są oczywiście przepisy mówiące, że po Strefie Wykluczenia mogą chodzić wyłącznie wycieczki z przewodnikiem. Raczej nie należy się obawiać, że strażnicy zaczną strzelać bez ostrzeżenia (aczkolwiek podobno obowiązujący w okolicy elektrowni tzw. Zaostrzony Rygor Bezpieczeństwa pozwala ochronie najpierw strzelać, a później pytać), ale aresztowanie do wyjaśnienia raczej nie będzie miłym zakończeniem wycieczki.
Czarnobyl i Prypeć – świat po końcu cywilizacji
Podróż do Strefy Wykluczenia to niepowtarzalna okazja aby zobaczyć, jak wyglądałby nasz świat, gdyby zniknęli z niego ludzie. Bezludne, niszczejące miasta, przyroda wdzierająca się tam, gdzie niedawno panował człowiek – takie sceny można obejrzeć w filmach katastroficznych albo… na własne oczy, odwiedzając Strefę Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej.
Cześć zaprezentowanych tu fotografii to zdjęcia podczerwone – więcej o podstawach fotografowania w podczerwieni w poradniku W podczerwieni – fotografia z innego świata.
Więcej fotografii ze Strefy? Proszę bardzo! Czarnobyl i Prypeć na moich zdjęciach na blogu: https://www.ewaipiotr.pl/portfolio-4/czarnobyl-i-prypec/
Więcej o fotografowaniu w Czarnobylu, Prypeci i okolicach? Byliśmy tam na przełomie kwietnia i maja 2019 – zapraszamy na relację z fotowyprawy do Strefy!
napisz komentarz