Wabić czy nie wabić – oto jest pytanie, przed którym staje wielu miłośników ptaków. Wabienie ptaków, aby zbliżyły się, stosuję rzadko i jedynie w szczególnych momentach. Skryte, rzadkie gatunki można zobaczyć, jeśli zmusi się je do wychynięcia z gęstwiny. Wtedy, kiedy chcą sprawdzić, jaki to konkurent z ich gatunku pojawił się na ich terytorium. Ptasiarz ma wtedy krótki czas na zrobienie zdjęcia. Taka praktyka jest niezbędna w gęstym lesie czy krzakach, ale powinna być stosowana ostrożnie, by nie denerwować niepotrzebnie ptaka. Nadmierne wabienie w danym miejscu może mieć niekorzystny wpływ na dobrostan rzadkiego ptaka, którego chce zobaczyć wiele osób. Tym samym może przyczyniać się nawet do porzucenia miejsca gdzie występuje. Uporczywe wabienie nawet pospolitego ptaka tylko po to, aby zrobić mu setki ujęć jest głęboko nieetyczne. Narażanie dzikiego ptaka na stres związany z koniecznością obrony terytorium przez natrętne wabienie to nic innego jak dręczenie wrażliwej istoty.
Wabienie straszy
Niestety, wiele zdjęć publikowanych w internecie przedstawia przestraszone ptaki, które zostały zmanipulowane i znalazły się bliżej człowieka z aparatem niż jest to dla nich naturalne. Najlepszym przykładem jest sóweczka powyżej. To najmniejsza krajowa sowa, która jest wdzięcznym obiektem dla większości fotografów przyrody. Łatwo i szybko reaguje na wabienie głosem i nie odlatuje na widok człowieka, tylko mu się przygląda. Przy czym fachowe oko ornitologa zauważy, że ptak jest zaniepokojony, bo ma prostokątną a nie okrągłą głowę. W stresie sóweczka stroszy pióra na całym ciele a na głowie tak, że zmienia jej kształt.
Ja nie mam żadnego zdjęcia sóweczki, nie potrzebowałem mieć takiego w kolekcji. Za to kiedyś spróbowałem wabić zaganiacza, tak aby zleciał z wysokich gałęzi niżej, do mojego poziomu. Trafiłem na osobnika, który wyjątkowo współpracował i po wyłączeniu nagrania nadal intensywnie śpiewał i przelatywał z gałęzi na gałąź wokół mnie. Dopiero na komputerze przyjrzałem się dokładniej i zauważyłem, jak bardzo ptak był zdenerwowany. Ten śpiew nie był sygnałem dla samicy, ale dla niewidzialnego, choć słyszanego konkurenta, którego nie był w stanie zlokalizować. Mnie w tej całej sytuacji ignorował. Podniesione pióra na głowie, dużo słabiej widoczne niż w przypadku sóweczki zostały utrwalone na zdjęciu i dowodzą, że fotografowany ptak jest zestresowany, a kadr powstał zapewne dzięki wabieniu. Zachowanie ptaka poza kadrem, cała otoczka wabienia i ustawiania to już jest tajemnica fotografa ptaków. Na zdjęciu, tym wystawianym w internecie do zbierania lajków, tego nie zauważymy. Sami musimy zdecydować jaką formułę fotografowania ptaków wybieramy i co ma być efektem naszego działania w terenie. Bezrefleksyjne używanie wabienia w każdej sytuacji to nie jest dobry sposób na zrobienie oryginalnego zdjęcia.
Wabić czy nie wabić – zakazy w obcych krajach
Są takie miejsca, gdzie wprost informuje się, żeby nie używać stymulacji głosowej tam, gdzie interesujący ptak występuje. W Polsce nie widziałem takich oznakowań, ale w RPA spotkałem taką tabliczkę w miejscu, w którym szukałem kultowego Rockjumpera (po polsku to skałoskoczek duży). Niestety, nie udało się go zobaczyć nawet z dalszej odległości. Oczywiście wszyscy ptasiarze tam przebywający w tym samym celu, jak i nasza grupa, nie odtwarzaliśmy głosu skałoskoczka.