Rybie oko, wbrew starym podręcznikom, nie jest obiektywem, który “służy wyłącznie do ilustracji efektu rybiego oka”. Faktycznie, uzyskanie za pomocą fisheye’a (ang. fisheye to dosłownie właśnie “rybie oko”) ciekawych fotografii może wydawać się trudne, ale wystarczy skorzystać z kilku wskazówek, aby robić atrakcyjne i niebanalne zdjęcia. Przepisy na to, jak fotografować rybim okiem, nie są skomplikowane, a najważniejszym wymogiem jest tutaj… poczucie humoru. Serio, serio! 🙂
Rybie oko – co to takiego?
Najbardziej znaną cechą obiektywu typu rybie oko jest jego bardzo szerokie pole widzenia: sięgające 180 stopni, a nawet więcej, bo do 220 stopni (!) w przypadku niektórych specjalnych konstrukcji, jak legendarny Nikkor o ogniskowej 6 mm, który na aukcjach potrafi kosztować nawet 100 tysięcy dolarów! Istotniejszą jednak cechą jest brak korekcji perspektywy. Otóż “normalne” obiektywy szerokokątne są tak projektowane, aby linie proste w rzeczywistości były także takimi na zdjęciu. Rybie oko jest inne: linie proste pokazuje jako łuki, a deformacja jest silniejsza bliżej brzegów kadru oraz im bliżej fotografowanego obiektu jesteśmy. Aby udanie fotografować rybim okiem trzeba te cechy wykorzystywać.
Rybie oko nie jest po prostu bardzo szerokim obiektywem szerokokątnym – za jego pomocą fotografuje się i buduje kompozycje zupełnie inaczej (o fotografowaniu obiektywem szerokokątnym można przeczytać w sąsiednim poradniku).
Rybie oko – prostokątne i okrągłe
Istnieją dwa rodzaje obiektywów typu rybie oko. Najpopularniejszy z nich daje obraz wypełniający całą matrycę, a więc prostokątny. Jednak wówczas kąt widzenia wynosi deklarowane 180 stopni tylko licząc po przekątnej kadru – na dłuższym i krótszym boku będzie to odpowiednio mniej. Przykładem takiego obiektywu to Sigma 10 mm f/2.8 EX DC HSM Fisheye lub chyba najpopularniejszy taki obiektyw, bo najtańszy (choć zupełnie pozbawiony automatyki) Samyang 8 mm f/3.5.
Drugi rodzaj obiektywu typu fisheye to konstrukcja, dająca obraz okrągły. Wówczas część matrycy (rogi) nie zostaje w ogóle naświetlona, a zdjęcie jest rejestrowane w okręgu wpisanym w prostokąt matrycy. Pole widzenia jednak wynosi pełne 180 stopni w każdą stronę. Taka jest Sigma 4.5 mm f/2.8 EX DC HSM Fisheye.
Oczywiście to nie parę stopni więcej lub mniej jest tu najistotniejsze, ale kształt obrazu. Obiektyw powinniśmy wybierać przede wszystkim pod kątem tego, czy chcemy obraz prostokątny, czy okrągły. Wybierać nie trzeba, jeśli chcemy fotografować rybim okiem z użyciem pełnoklatkowego Canona – tutaj dostępny jest niezwykły obiektyw EF 8-15 f/4 L Fisheye USM. To nietypowy zoom, gdzie na najkrótszej ogniskowej – 8 mm – mamy kołowe rybie oko, a na najdłuższej – rybie oko prostokątne. Obiektyw ten jest przeznaczony dla aparatów z matrycą pełnoklatkową i choć będzie działał bez problemu także z lustrzankami z matrycą rozmiaru APS-C, to wówczas pole widzenia będzie zawężone i efekt deformacji znacznie mniejszy. Jego odpowiednikiem dla lustrzanek Nikona jest AF-S Fisheye Nikkor 8-15mm f/3.5-4.5E ED – także zoom, który na krótkiej ogniskowej jest okrągłym rybim okiem, a na długiej ogniskowej – rybim okiem prostokątnym.
Krótka historia rybiego oka
Pierwsze obiektywy typu rybie oko zaczęto masowo produkować w latach 60. ubiegłego wieku i znajdowały one praktycznie wyłącznie zastosowania naukowe (na czele z gigantycznym, ponad 5-kilowym Nikkorem 6 mm f/2.8, który dawał kąt widzenia 220 stopni). Później, pod koniec epoki analogowej, pierwszym względnie dostępnym obiektywem tego typu był Zenitar 16 mm. Nadal jednak jego dostępność była tylko względna, a popularność – znikoma. Rybie oko stało się popularne, gdy zdarzyły się dwie rzeczy: fotografia cyfrowa zmniejszyła koszty eksperymentowania, a na rynek trafił Samyang 8 mm f/3.5 – pierwsze rybie oko kosztujące zaledwie około tysiąca złotych. Tworzący prostokątny obraz Samyang sprawił, że zabawy deformacją perspektywy stały się dostępne dla każdego fotoamatora. Nowe obiektywy typu fish eye nie pojawiają się często, bo to jednak narzędzia specjalistyczne. Z pewnością najciekawszą konstrukcją ostatnich lat jest Canon EF 8-15 f/4L USM (i będący jego kopią Nikkor 8-15) – zoom, który na 8 mm jest rybim okiem okrągłym, a na 15 mm – rybiem okiem prostokątnym. Są to więc niejako dwa obiektywy w jednym – niestety, za cenę dwóch obiektywów.
Jak NIE fotografować rybim okiem
Problemy z użyciem obiektywu typu fisheye biorą się stąd, że traktowane są często jako po prostu wyjątkowy obiektyw szerokokątny – taki po prostu szerszy niż “zwykłe” 20 mm czy 24 mm. Tymczasem rybie oko wymaga innego podejścia i zaakceptowania oraz wykorzystania inności tego narzędzia, a nie pomijania jego specyfiki. Aby fotografować rybim okiem i być zadowolonym z efektów nie wolno:
- traktować rybiego oka jako po prostu bardzo, bardzo szerokiego obiektywu. Rybie oko krzywi i to krzywienie trzeba wykorzystać, a nie ignorować lub liczyć na wyprostowanie w obróbce;
- stosować do szerokich, rozległych pejzaży. Rybie oko to obiektyw ciasnych przestrzeni, inaczej na zdjęciach będziemy mieli hektary pustki.
- fotografować bez pierwszego planu. Przy zdjęciach rybim okiem trzeba mieć coś blisko, nawet bardzo blisko, aby uniknąć pustej przestrzeni na pierwszym planie.
- próbować pokazać rzeczy “takie, jakie są”. Fisheye mocno wykrzywia perspektywę, więc deformację trzeba wykorzystać twórczo, a nie ją ignorować. Jeśli nie chcemy deformować rzeczywistości – użyjmy zwykłego obiektywu ultraszerokiego, a nie rybiego oka!
- prezentować naraz wiele zdjęć z rybiego oka. To obiektyw na specjalne okazje, do zaskakiwania widza. Owszem, ćwiczyć i fotografować za pomocą tego narzędzia można dużo, ale prezentować bardzo oszczędnie, aby nie znudzić widza dziwaczną geometrią.
Jak fotografować rybim okiem
No to skoro już mamy za sobą to, czego robić nie należy, to możemy przejść do etapu: co robić, żeby zrobić. Ciekawe zdjęcie, oczywiście. Oto kilka porad, jak fotografować rybim okiem. Nie są to żadne zasady, zresztą akurat fisheye to obiektyw idealny do zaskakiwania, niekonwencjonalnych ujęć, szalonych pomysłów i fotografowania “wbrew podręcznikom”.
- Podchodź blisko pierwszego planu. Bardzo blisko. Jeszcze bliżej. Tak blisko, jak się tylko da. Fotografuj niemal przykładając soczewkę obiektywu do pierwszoplanowego motywu. Wówczas deformacje są najsilniejsze, a co za tym idzie – efekt najbardziej wyrazisty.
- Uważaj, aby nie uszkodzić przedniej soczewki! Ultraszerokie pole widzenia powoduje, że wszystko wydaje się mniejsze i bardziej odległe. Łatwo wówczas niechcący stuknąć przednią soczewką w pierwszoplanowy przedmiot, bo pozornie jest on jeszcze daleko. Jeśli kadrujemy przez wizjer, stopniowo zbliżając się do najbliższego obiektu, warto palec wskazujący lewej ręki wysunąć przed obiektyw. Wówczas najpierw stukniemy w przeszkodę palcem, a nie obiektywem.
- Głębia ostrości będzie mniejsza niż się spodziewasz. Na forach internetowych krążą opinie, jakoby rybie oko dawało zawsze dużą głębię ostrości, ale jest to prawdą tylko w przypadku nieumiejętnych zastosowań – gdy pierwszy plan jest odległy. Jeśli jednak zbliżymy soczewkę do najbliższego przedmiotu, głębia ostrości radykalnie się zmniejszy. Faktycznie, tła nie da się rozmyć, ale łatwo doprowadzić do tego, że dalsze przedmioty mają kiepską wyrazistość. Gdy chcemy fotografować rybim okiem, warto stosować przysłony rzędu f/8-f/11.
- Nie oczekuj po rybim oku naturalności, tylko baw się skrzywieniami! Deformuj, wyginaj, krzyw!
- Fotografuj w górę i w dół, przechylaj aparat na boki! I tak nie ma szans na naturalność i neutralny realizm, więc zwariowana perspektywa jest tu podstawowym narzędziem kreacji.
- Patrz w wizjer i odchylaj aparat: nawet niewielkie zmiany pozycji powodują, że krzywizny układają się zupełnie inaczej. Zabawa zabawą, ale przy kadrowaniu rybim okiem potrzebna jest duża precyzja. Ciekawy efekt od “takiego sobie” dzieli często tylko kilka milimetrów.
- Uważaj na własne stopy! W trakcie fotografowania rybim okiem łatwo o umieszczenie w kadrze własnych nóg – kąt widzenia jest tak duży! Jeśli nie chcemy, aby nasze buty stały się bohaterem drugiego planu, trzeba się pochylić.
- Jeszcze większy problemem przy fotografowaniu rybim okiem jest pozbycie się z kadru własnego cienia. Jest na to kilka sposobów: fotografować pod słońce lub ze słońcem z boku, fotografować w górę lub po prostu wyklonować cień w obróbce. Jest jeszcze jedna opcja: zaakceptować cień i włączyć go w kompozycję.
- To nie jest obiektyw do portretów. No chyba, że chcemy zrobić portret odjechany, szalony, przerysowany. Nie każdy ma poczucie humoru, więc lepiej jednak uzgodnić z modelem, że będziemy go deformować.
- Nie przesadzaj z rybim okiem. Fisheye użyty od czasu do czasu robi piorunujące wrażenie, ale stosowany często stwarza wrażenie męczącej maniery. Takimi fotografiami trzeba zaskakiwać, a trudno o ten efekt, gdy co trzecie zdjęcie to efekt rybiego oka.
- Bez filtrów. Ekstremalnie szeroki kąt widzenia wyklucza zastosowanie jakichkolwiek filtrów. Nie nakręcimy filtra polaryzacyjnego, odpadają też filtry szare i połówkowe szare. Trzeba sobie radzić bez tych pomocy, choć… niektóre obiektywy mają “kieszonkę” przy bagnecie, w którą można wsunąć filtr w formie folii.
Stare podręczniki i “nie da się fotografować rybim okiem”
W czasach analogowych uważano, że obiektyw typu rybie oko służy wyłącznie do ilustrowania efektu rybiego oka w podręcznikach fotograficznych. Tutaj Mike Johnson trochę robi sobie jaja, ale jeszcze w podręcznikach wydawanych u nas parę lat temu to zdanie można było spotkać pisane całkiem serio. Jak to się stało, że w ostatnich latach tyle widzi się interesujących, twórczych fotografii wykorzystujących rybie oko? Od architektury po ślubne reportaże, od dokumentu po reklamę. A co może najbardziej zaskakujące, rybie oko stało się standardowym i obowiązkowym narzędziem przy fotografowaniu lub filmowaniu sportów ekstremalnych. Co się więc w ostatnich latach stało, a czego nie dało się uzyskać przez poprzednie pół wieku? Jak to się stało, że przez pół wieku tak bardzo nie dało się znaleźć ciekawych zastosowań, że aż owa niemożność trafiła do podręczników?
Ćwicz, próbuj, ucz się na błędach!
Odwróćmy to pytanie. Jak to się stało, że teraz tyle osób potrafi w kreatywny sposób zastosować rybie oko? Powody są dwa: dostępność tanich obiektywów typu rybie oko (z popularnym Samyangiem 8 mm f/3.5 na czele) oraz cyfrowa rewolucja, która sprowadziła koszty eksperymentowania i ćwiczeń do zera. Rybie oko jest obiektywem trudnym, trzeba trochę poćwiczyć, zanim się zacznie panować nad silnymi deformacjami geometrii, a jeszcze więcej, żeby z tych deformacji ulepić coś ciekawego. Wyraźnie w czasach analogowego „szanowania kliszy” nie było dostatecznie wielu chętnych do marnowania celuloidu i pieniędzy na poznawanie możliwości rybiego oka. Dzisiaj to samo nie kosztuje ani złotówki po kupieniu aparatu i tegoż rybiego oka, więc kreatywność rozkwitła i zdanie: „Rybie oko – brak znanych zastosowań, poza ilustrowaniem “efektu rybiego oka” w podręcznikach fotograficznych” jest już śmieszne w swojej fałszywości.
Jeśli chcesz poznać nowe możliwości narzędzia, znaleźć odmienne spojrzenie na znane tematy, pokazać, że niemożliwe jest jednak możliwe, to jest na to tylko jeden sposób: iść, próbować i pstrykać. Nie ma innej metody uczenia się i znajdowania nowych dróg niż przez popełnianie błędów. A błędy można popełniać tylko ćwicząc i próbując. Idźcie więc i błądźcie!
napisz komentarz